To był zły tydzień dla Władimira Władimirowicza Putina i Federacji Rosyjskiej. Najpierw w poniedziałek LIBE (Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych) Parlamentu Europejskiego wyraźną większością przegłosowała zniesienie wiz dla Ukraińców do krajów członkowskich UE, a dwa dni później międzynarodowe (a nie rosyjskie!) śledztwo wykazało, że to Moskwa ponosi pełną odpowiedzialność za zestrzelenie pasażerskiego samolotu z Malezji. W ciągu dwóch dni najpierw Unia pokazała, że dotrzymuje słowa i przekreśliła rosyjską propagandę sączącą Ukraińcom, że „Zachód zdradził Kijów”, a potem zwolennicy zniesienia sankcji UE i USA przeciwko Rosji, dostali twardy orzech do zgryzienia, a my, zwolennicy tych sankcji ‒ istotną polityczną amunicję.

Kreml robił i robi wszystko, aby w oczach Zachodu zdezawuować Ukrainę. Na przykład pokazując historyczny czy współczesny antysemityzm w kraju, który zdecydował się być częścią Zachodu, porzucając Moskwę. Dlatego Kijów zorganizował wielkie obchody 75 rocznicy niemieckiego ludobójstwa na Żydach, Polakach, Cyganach, ale też także Ukraińcach w Babim Jarze. To neutralizuje propagandę Putina, choć w zamian Kijów musiał przełknąć gorzkie słowa prezydenta Izraela o mordowaniu Żydów przez Ukraińców podczas drugiej wojny.

Ryszard Czarnecki

*komentarz ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (01.10.2016)