Odejście Przemysława Wiplera to bardzo zła wróżba dla PiS. Droga do zwycięstwa, we wszystkich dotychczasowych wyborach od 20-lat wiodła przez tworzenie szerokiej koalicji. Każda partia w III RP, która wygrywała i wchodziła do Sejmu, wygrywała bo była postrzegana jako partia wielonurtowa. SLD wygrywało, kiedy było sojuszem kilkudziesięciu organizacji. Dopiero później Miller przerobił je na jednolitą partię, która z czasem przestała się liczyć. AWS była mniej lub bardziej kulawą, ale wielonurtową koalicją rozmaitych organizacji, z których następnie powstał RS AWS i wiadomo, jak skończył. Także Platforma Obywatelska w momencie, w którym odnosiła sukcesy, była postrzegana jako partia trzech tenorów, jako partia wielonurtowa, związana z wieloma środowiskami. Ostatnio całkowicie to zatraciła, stając się dworem Donalda Tuska, czego konsekwencje także widać gołym okiem.

Prawo i Sprawiedliwość, jeżeli naprawdę chce „Budapesztu nad Wisłą”, czyli zwycięstwa na tyle przekonującego, żeby zmienić konstytucję, nie na zasadzie mniejszego zła, ale na zasadzie nadziei na zmianę, powinna budować wokół siebie jak najbardziej wielonurtową koalicję. Tymczasem Przemysław Wipler już od dłuższego czasu był wyraźnie z PiS wypychany, razem ze środowiskiem Fundacji Republikańskiej, która za nim stoi czy Fundacji Odpowiedzialność Obywatelska.

To, że w końcu został wypchnięty skutecznie pokazuje, że niestety – i można to zaobserwować nie od dziś – lekcja, jaką ze swojej dotychczasowej kariery wyciągnął Jarosław Kaczyński jest dokładnie odwrotna od tej, o której mówiłem. Prezes uważa, że potrzebny jest wódz, który wszystko wie, a swoje dotychczasowe niepowodzenia przypisuje temu, że jego współpracownicy byli zbyt samodzielni i nie wykonywali dokładnie jego poleceń. Mieli za to swoje pomysły, które oczywiście były niesłuszne. Kaczyński wyraźnie buduje partię piłsudczykowską, tylko że on nie jest Piłsudskim, a co najwyżej Rydzem-Śmigłym. Zaś partia piłsudczykowska bez Piłsudskiego jest skazana na rozmaite porażki. Odejście Wiplera to fatalne zdarzenie dla PiS i bardzo zły prognostyk na przyszłość.

Not. Marta Brzezińska-Waleszczyk