Ta sprawa zbulwersowała wiele osób w Maroku. Amina Filali, kiedy miała 15 lat, została zgwałcona. Kiedy nastolatka traci dziewictwo przed ślubem, jej rodzina w tradycyjnych rejonach kraju popada w niełaskę.

By zmyć z siebie hańbę, zmusza się tam ofiary gwałtu do małżeństwa z gwałcicielem, co jest dopuszczone przez prawo. Po ślubie dziewczyna była bita przez męża, dlatego postanowiła się zabić. Przed tygodniem wypiła trutkę na szczury. Demonstranci w stolicy kraju Rabacie nieśli transparenty z napisem "Prawo zabiło Aminę", domagając się zmiany artykułu 475, który dopuszcza do tego typu związków.

Wśród kilkuset osób zgromadzonych przed budynkiem parlamentu byli rodzice dziewczynki, którzy powiedzieli, że ślub z gwałcicielem sugerowali przedstawiciele lokalnego wymiaru sprawiedliwości. - Idź i wydaj córkę za mąż - usłyszał ojciec Aminy od prokuratora.


- Jesteśmy świadkami skandalu. Czara goryczy się przelała. Musimy zmienić to prawo - powiedziała Fouzia Assouli, liderka organizacji walczącej o prawa kobiet w Maroku. Na Facebooku powstała strona poświęcona Aminie Filali, a protestujący domagają się ukarania nie tylko gwałciciela, ale także prokuratora, który radził zawarcie związku małżeńskiego.

Marokańskie prawo dopuszcza do ślubu przed ukończeniem 18. roku życia pod pewnymi warunkami. Jednym z nich jest akt seksualny, nawet gdy jest gwałtem. Nie jest brana pod uwagę opinia dziewczyny, w takim wypadku ofiary przestępstwa - pisze BBC.

 

Taki jest los kobiet w wielu krajach muzułmańskich. W grudniu opisywaliśmy dramatyczną historię Afganki o imieniu Gulnaz. Gulnaz, zgwałcona przez kuzyna, którego nie chciała poślubić, zwróciła się o pomoc do władz. Ponieważ gwałt traktowany jest w Afganistanie jako „wymuszone cudzołóstwo”, skazana została na 2 lata więzienia. Gdy złożyła odwołanie od tego wyroku, sąd zaproponował jej uchylenie kary pod warunkiem, że poślubi swojego gwałciciela. Skutkiem odmowy było dołożenie kolejnych, tym razem 10 lat pozbawienia wolności.

Rozgłos, jaki ta historia zdobyła na skutek dziennikarskiego przecieku, spowodował włączenie się do sprawy Hamida Karzaja, prezydenta Afganistanu. Karzaj - aby zyskać poklask na międzynarodowej naradzie w sprawie Afganistanu, jaka odbywała się w Niemczech - polecił ułaskawić dziewczynę. Nie było to jednak ułaskawienie bezwarunkowe. Afgański minister sprawiedliwości i prokurator generalny odwiedzili ją w więzieniu i zaproponowali wolność w zamian za poślubienie gwałciciela.

 

Historia więc zatoczyła koło. Trudno tu mówić o sprawiedliwości, czy chociażby jakimś ustępstwie. Gulnaz dostała taką samą propozycję, jaką wcześniej wysunął do niej sąd. Presja jednak wysokich urzędników i zaangażowanie samego prezydenta sprawiło, że tym razem doszło jednak do przedziwnej umowy. Gulnaz wyraziła zgodę na ślub ze swym prześladowcą pod warunkiem, że gwałciciel odda swoją siostrę za żonę jej bratu. Miało to stanowić gwarancję bezpieczeństwa - złe potraktowanie Gulnaz przez męża, ściągałoby taki sam los na jego siostrę.

 

PSaw/uniaeuropejska.org/tokfm.pl