W poniedziałek wieczorem nad Morzem Śródziemnym syryjska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła rosyjski samolot Ił-20. Według prezydenta Rosji, Władimira Putina, był to "wynik nieszczęśliwych zdarzeń". 

Wcześniej Kreml podawał, że incydent spowodowany był działaniami Izraela. Rosyjskie Ministerstwo Obrony informowało, że cztery izraelskie myśliwce F-16 zaatakowały cele w syryjskiem mieście Latakia, stwarzając niebezpieczeństwo dla innych samolotów i statków w regionie. Należący do Rosjan Ił-20 miał zniknąć z radarów właśnie w tym samym czasie. 

Samolot został zestrzelony przez syryjską obronę przeciwlotniczą. MON Rosji uważa, że Izraelczycy użyli Iljuszyna jako osłony i przekonują, że załoga samolotu dostała ostrzeżenie dosłownie na minutę przed rozpoczęciem ataku, nie miała więc czasu, aby wycofać maszynę w bezpieczną strefę.

Władimir Putin odniósł się do incydentu na konferencji prasowej po spotkaniu z szefem węgierskiego rządu, Viktorem Orbanem.

 "Śmierć ludzi to zawsze tragedia"- podkreślił rosyjski przywódca, zastrzegając jednocześnie, że zestrzelenie samolotu "to wynik nieszczęśliwych zdarzeń". Oświadczenie wydały również Siły Obronne Izraela (IDF), wyrażając żal, że doszło do zestrzelenia Iła. 

yenn/BBC News, Fronda.pl