Debata plenarna Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, której tematem miała być przyszłość Unii Europejskiej przerodziła się w debatę na temat... Polski. 

Premier naszego kraju, Mateusz Morawiecki wziął w niej udział i szybko stał się celem ataków eurolewactwa. Lider frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim, Guy Verhofstadt, słynący z obrzydliwych ataków na Polskę, domagał się od szefa polskiego rządu "przywrócenia Polski do rodziny demokratycznych krajów".

"W ciągu ostatnich trzech lat systematycznie likwidowaliście demokratyczne mechanizmy kontroli i równowagi. Komisja Wenecka powiedziała, że wasze reformy „mają uderzające podobieństwo z instytucjami w Związku Radzieckim i jego państwach satelickich”. To mówi bardzo wiele"-atakował belgijski polityk, zwracając uwagę na opozycyjną działalność premiera Morawieckiego w czasach młodości, a następnie- uczestnictwo w zespole, który negocjował wejście Polski do Unii Europejskiej.

"Błędem jest myślenie, że możemy walczyć o jakieś regionalne sojusze. Taka wizja Europy podoba się tylko jednemu mężczyźnie, Putinowi. Polska wie lepiej niż jakikolwiek inny kraj, na czym będzie polegać los kontynentu, jeśli car Rosji będzie decydować o funkcjonowaniu Europy. Proszę w tę grę nie grać"-atakował Verhofstadt. Pomijając fakt, że przypisywanie Polsce jakiejkolwiek sympatii wobec Władimira Putina i podporządkowania rosyjskiemu prezydentowi jest zwyczajnie nieprawdą, wystąpienie Verhofstadta było jedynie kroplą w morzu ataków eurolewactwa.

"Jedna czwarta obywateli Polski należała do „Solidarności” i położyła podstawy pod wolną, zjednoczoną i demokratyczną Europę. Dlatego wierzymy w Polskę, która opiera się o koncepcje Lecha Wałęsy i Jana Pawła II. Podziwiamy to, co zrobili dla Polski i Europy"-mówił Manfred Weber z Europejskiej Partii Ludowej. Niemiecki polityk pytał Morawieckiego m.in. o telewizję publiczną, a także- zmiany sędziów "według kryteriów politycznych". 

"Dlaczego inne kraje muszą obawiać się, że obywatele polscy nie mają prawa do sprawiedliwego procesu? Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego pokojowe protesty osób takich jak Władysław Frasyniuk kończą się więzieniem za noszenie róż, a nacjonaliści za gwałtowne protesty nie są stawiani przed sądem?"-dopytywał Weber. Jak widać, w Polsce chyba dawno nie był lub swoją wiedzę na temat naszego kraju czerpie nawet nie z "Gazety Wyborczej" czy "Newsweeka", ale raczej ze strony Sokzburaka...

Przedstawicielki lewicowych ugrupowań w PE atakowały premiera Morawieckiego za "łamanie praw kobiet", mimo iż kolejna ustawa zaostrzająca prawo aborcyjne trafiła do sejmowej "zamrażarki". 

"Tutaj jest gruby mur mistyfikacji. Codziennie borykamy się z idiotycznymi opowieściami, które nie mają oparcia o fakty. To pokazuje, że ta izba jest całkowicie odporna na słuchanie argumentów. Zawsze tylko zastraszanie, obrzucanie się błotem. Bardzo głęboka niechęć do dowiadywania się"-powiedział z kolei prof. Ryszard Legutko. Europoseł Prawa i Sprawiedliwości stanął w obronie szefa polskiego rządu. 

yenn/PAP, Fronda.pl