„Pani sprzątająca, która zwróciła – zresztą też bardzo chamsko, przeklinając prymitywnie i wystawiając sobie fatalne świadectwo…” – mówi w opublikowanym przez siebie w mediach społecznościowych nagraniu Eliza Michalik. Do sprawy dziennikarka odniosła się również w artykule opublikowanym na łamach serwisu naTemat.pl, gdzie przekonuje, że „sprzątaczka nie zasługiwała na przeprosiny”.

Popis swojego szacunku do kobiet i ich pracy Marta Lempart dała w ub. sobotę.  Wulgarna aktywistka rozlała czerwoną farbę przed siedzibą PiS. Zauważyła to kobieta zajmująca się sprzątaniem budynku, która poprosiła liderkę tzw. „Strajku Kobiet”, aby po sobie posprzątała. Zderzyła się jedynie z niesamowitą pogardą działaczki, która próbuje przekonywać, że walczy o prawa kobiet.

Teraz w obronie wulgarnej aktywistki postanowiła stanąć Eliza Michalik. W artykule opublikowanym na łamach serwisu naTemat.pl publicystka przekonuje, że Lempart należy wspierać i „nie rozdzierać szat ani włosa na czworo z powodu pierdół, nie dopatrywać się braku szacunku dla osoby pracującej tam, gdzie go nie ma”. Zdaniem dziennikarki „chamstwem” wykazała się pani sprzątająca i nie nalezą się jej przeprosiny.

Publicystka zaznacza też, że Lemaprt powinna po prostu zachęcić kobietę, aby dołączyła do jej manifestacji.

- „Może gdyby zamiast z miejsca wrzeszczeć, zastanowiła się przez chwilę lub zwyczajnie zapytała, dowiedziałaby się, w czym rzecz i przyłączyła do protestu w obronie kobiet, kto wie?”

- pisze.

- „Tak czy owak, Lempart mogła ją o to poprosić - ponieważ jedynymi osobami, które miały obowiązek w tej sytuacji posprzątać - dosłownie i w przenośni, są posłowie PiS, z prezesem tej partii na czele”

- dodaje.

W podobnym tonie Michalik wypowiada się w opublikowanym na YouTube filmie.

kak/naTemat.pl, YouTube – Eliza Michalik, tvp.info.pl