Tomasz Wandas, Fronda.pl: Co Pan sądzi o tym, że Polska została po raz pierwszy zaproszona na szczyt G20?

Prof. Radosław Zenderowski, politolog: Dziwię się, że do tej pory nie była zapraszana. Jakby popatrzeć na wzrost gospodarczy i czynniki rozwoju, to Polska od dobrych kilku lat mieści się w tej dwudziestce. Jest to zatem moim zdaniem naturalna decyzja, my natomiast możemy żałować, że tak późno ją podjęto. Niewątpliwie w tym momencie możemy mówić o wyróżnieniu i awansie dla kraju.

Eksperci twierdzą, że zaproszenie Polski na szczyt G20 to próba zdobycia polskiej przychylności przez Niemcy? Czy może być w tym źdźbło prawdy?

Po części może być tak w dużej mierze.

Dlaczego?

Dlatego, że Niemcy mają spore problemy polityczne wewnątrz kraju. Z dnia na dzień wzrasta prawdopodobieństwo, że Angela Merkel nie pozostanie na stanowisku kanclerza. Jestem przekonany, że poparcie jej (ale ciche, nie ostentacyjne) przez Polskę może być dla niej ostatnią deską ratunku. Poza tym musimy również uwzględnić gospodarkę niemiecką i polską, które są z sobą bardzo ściśle związane i widać, że tendencje są wzrostowe. Polska ma znaczenie wyższy współczynnik stabilności społeczno-politycznej (co ma ogromne znaczenie w perspektywie planowania stosunków na najbliższe pięć, dziesięć, piętnaście lat).

Wyraził Pan zdziwienie, że Polska dopiero teraz została zaproszona. Czyli od teraz już zawsze będziemy uczestniczyć w tym szczycie?

Trudno powiedzieć. Natomiast przy tym szczycie trzeba brać pod uwagę nie tylko wzrost PKB (tutaj jesteśmy na 22/23 pozycji), ale i np. wskaźnik HDI, czyli tempo rozwoju gospodarczego, które jest u nas na bardzo wysokim poziomie. Trendy, które są obecnie wskazują na to, że na najbliższe pięć, dziesięć lat mamy szansę wejść do 20 również uwzględniając tylko PKB. Ja tę decyzję widzę w kategoriach racjonalnej kalkulacji ze strony pozostałych podmiotów, które są obecne w tej dwudziestce. Pamiętać należy, że mimo trudnego położenia geopolitycznego, Polska jest bardzo atrakcyjnym krajem dla Chińczyków. Chiny patrzą na nas ze szczególną uwagą. Zdecydowanie trzeba powiedzieć, że starają się przyciągnąć oni do siebie państwa regionu Europy-środkowowschodniej.

Dlaczego w  tak bardzo podkreśla się, że na ten szczyt jako nasz przedstawiciel pojedzie wicepremier Morawiecki, czy będzie pełnił kluczową rolę?

Premier Morawiecki od początku lansowany był na niepartyjnego, nie związanego bezpośrednio z PiSem eksperta, który miał uwiarygadniać politykę tej partii w sferze gospodarczej. Myślę, że to cel tego przekazu, to znaczy pokazanie, że niezależni eksperci, niezależni od partii PiS, ale równocześnie realizujący program tej partii ludzie są zapraszani do współpracy. Należy to odczytać w kategorii dobrego wyboru wicepremiera Polski.

Bardzo dziękuję za rozmowę.