Reporterzy "Gazety Wyborczej" wybrali się do prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, aby... pomóc politykowi w odbiorze awizo. Internauci wyśmiali młodziutkiego dziennikarza, który pożalił się, że nie znalazł skrzynki na listy, a ochroniarz prezesa PiS kazał przestać filmować. 

"Postanowiliśmy pomóc Jarosławowi Kaczyńskiemu w odbiorze awizo. Pomoc zaproponowaliśmy w liście. Niestety, okazało się, że dostarczenie go nie jest takiej proste…"- napisano pod filmem na profilu "Wyborczej" na Twitterze. 

Warszawski radny, Radosław Fogiel spytał, czy sytuacja finansowa spółki Agora jest już tak kiepska, że reporterzy "GW" muszą dorabiać jako "chłopcy na posyłki" Romana Giertycha i Jacka Dubois. Chodzi bowiem o przedsądowe wezwanie do zapłaty od Geralda Birgfellnera. 

Reporter Kaczyńskiego nie zastał. Tylko jeden z kotów byłego premiera spoglądał groźnie z okna. 

yenn/Twitter, Fronda.pl