W rozmowie z portalem PolskieRadio.pl ekspert portalu Energetyka24, Piotr Maciążek poinformował, że do polskiego systemu nie jest wpuszczany gaz zbyt niskiej jakości, przesyłanu przez rewers na Gazociągu Jamalskim z Niemiec do Polski. 

Zdaniem Maciążka, można traktować to "w kategoriach rosyjskiej groźby". 

Jak wynika z informacji udostępnionych przez operatora polskiej sieci gazociągowej, spółkę Gaz System, w systemie przesyłowym gazociągów tranzytowych doszło do nieplanowanego zdarzenia. Informację opublikowano w pilnym komunikacie rynkowym.

"Nie wiemy jakie są przyczyny. Według nieoficjalnych informacji awaria ma związek z niską jakością surowca, która pojawiła się w Jamale, co spowodowało wstrzymanie dostaw. Według nieoficjalnych informacji wina jest po stronie białoruskiej lub rosyjskiej. Gaz nie płynie, nie wiadomo, kiedy to się zmieni. Jest lato wiec zagrożenia żadnego nie ma, gdyż zużycie jest niewielkie"- mówił ekspert Energetyka24. Piotr Maciążek podkreśla, że nie można tu wykluczyć sygnału politycznego ze strony Rosji. Zwrócił uwagę, że Gazprom tuż przed ubiegłorocznym szczytem NATO w Warszawie, kiedy dyskutowano o bezpieczeństwie energetycznym, zmniejszył dostawy do Polski. 

"Teraz czeka nas wizyta Donalda Trumpa i mamy powtórkę z sytuacji, że gaz przestaje płynąć ze Wschodu. Dziwnym trafem w ostatnich latach w takich momentach takie wydarzenia mają miejsce. Traktowałbym to w kategoriach rosyjskiej groźby"-stwierdził rozmówca portalu PolskieRadio.pl.

Gazociąg Jamalski łączy złoża gazu ziemnego w północnej Rosji z Europą Zachodnią. Biegnie przez Białoruś i Polskę do Niemiec. Ma długość 4196 km, z czego 3 tys. km w Rosji, 575 km na Białorusi i 680 km w Polsce.

JJ/PolskieRadio.pl, Fronda.pl