"Newsweek" uraczył czytelników kolejnym artykułem z cyklu "Ci głupi, nietolerancyjni Polacy". Tym razem o ciężkim życiu muzułmanek w Polsce. A jest ono takie ciężkie, bo "Polacy nie mają pojęcia o ich kulturze i religii". 

"Skojarzenie z ekstremistami jest niemal instynktowne, precyzyjnie rozdzielające świat na „nasz”, znany i ten drugi, niebezpieczny, zagrażający – „ich” – ich, czyli islamistów. – To błyskawiczne skojarzenie: wyznajesz islam? Ta religia to samo zło, a ty na pewno jesteś terrorystką albo żoną terrorysty"- mówi w rozmowie z "Newsweekiem" reporterka Anna Dudek, autorka książki "Poddaję się".

Mamy wrażenie, że kolejny raz usiłuje nam się wmówić, że zamachy terrorystyczne nie mają nic wspólnego z islamem albo na siłę zachęcić do przyjmowania "uchodźców".

To nie wszystko, bo dalej czytamy o dyskryminacji i wyzwiskach, które są dla muzułmanek chlebem powszednim. Okazuje się,  że biedne boją się już zakładać hidżab i chodzić do meczetów, żeby nie prowokować. Ciekawe, że pisze to akurat czasopismo, którego czytelnicy w większości są zwolennikami "neutralności światopoglądowej", nie chcą symboli religijnych w przestrzeni publicznej i uważają, że religia jest "czyjąś prywatną sprawą". Może i islam ma inne zasady, ale czy nie trąci to hipokryzją?

"Założyłam hidżab ze względów religijnych, bo to nakaz od Boga. Nie zrezygnuję z niego tylko dlatego, że komuś kobieta z zakrytą głową źle się kojarzy."- mówi jedna z bohaterek artykułu, która akurat nie boi się nosić hidżab. Podkreśla, że lepsza kobieta z zasłoniętymi włosami niż z odkrytym biustem, bo ludzie słuchają tego co mówi, zamiast patrzeć na jej ciało. 

"Kiedy w pracy dowiedziano się, że jest muzułmanką, koleżanka, z którą dzieliła pokój, zaczęła włączać Radio Maryja. Od szefowej nie otrzymała żadnego wsparcia."-czytamy o innej z bohaterek artykułu. Dalej mamy bogaty repertuar wyzwisk, informację o tym, że "po każdym zamachu zacieśnia się grono znajomych" i jak to dzieci muzułmanek są dyskryminowane. A wszystko w tonie "Jacy ci Polacy głupi i nietolerancyjni".

A może czas wreszcie zrozumieć, że awersja do islamu nie bierze się znikąd, bo i w "postępowej Europie" po pewnych wydarzeniach jest coraz bardziej obecna? Bo jakimś dziwnym trafem zamachów terrorystycznych dokonują zawsze muzułmanie, muzułmanie krzyczą publicznie, że "Europa spłynie krwią"" lub że "będą mordować niewiernych". A może warto też zająć się prześladowaniami chrześcijan czy tym, że kiedy katolik w "letnim", "neutralnym" środowisku przyznaje się do swojej wiary lub mówi o Jezusie, jest uznawany za "oszołoma" i "dziwaka"?

Źródło: Newsweek.pl