"To wyraz desperacji człowieka, który został skazany przez sąd prawomocnie. Prokuratura oskarżała pana Marka Falentę, kiedy byłem prokuratorem generalnym. Miał tysiąc okazji więcej, żeby powiedzieć, kto za nim stał" - mówi prokurator generalny Zbigniew Ziobro o sprawie Falenty.

Jak dodał minister sprawiedliwości, aresztowany "w desperacji wymyśla historie", bo łudzi się, że "uchroni to go przed odpowiedzialnością".

"Nie uchroni, dlatego że w Polsce prawo działa i będzie działać" - powiedział Ziobro.

Falenta wysłał niedawno trzeci wniosek o ułaskawienie. Zagroził, że jeżeli nie zostanie mu udzielone, powie, "kto za nim stał" w aferze podsłuchowej. Wymieniał tu nazwiska Jarosława Kaczyńskiego i Mariusza Kamińskiego oraz kilku dziennikarzy; twierdził też, że może doprowadzić do ujawnienia nowego nagrania, między innymi z udziałem Mateusza Morawieckiego.

"Jego wnioski kierowane do mnie wielokrotnie o to, by uruchomić proces ułaskawieniowy, zawsze traktowałem tak samo, czyli zostawiałem w szufladzie, dlatego że nie widziałem żadnych podstaw, żeby takie wnioski uwzględniać" - powiedział na to Ziobro.

Falencie nie wierzy nawet totalna opozycja. Bronisław Komorowski przyznał, że aresztowany "nie jest wiarygodny", choć jego zdaniem nie można też go "całkiem lekceważyć". Inni przedstawiciele opozycji, na przykład Andrzej Halicki i Tomasz Siemoniak, próbują rozgrywać sprawę politycznie. Halicki mówi o "związkach z Rosją", ale przyznaje, że Falenta chce "wymusić ułaskawienie".

Z kolei Tomasz Siemoniak stwierdził, że próba szantażu ze strony Falenty jest w istocie przestępstwem i prokuratura powinna wszcząć działania z urzędu. Stwierdził też, że minister Ziobro powinien "odnieść się do meritum sprawy".

bsw/onet.pl