1. Właśnie dzisiaj w gminie Klwów (powiat Przysucha), minister rolnictwa marek Sawicki, ma się spotkać z rolnikami uprawiającymi paprykę pod foliowymi osłonami w regionie radomskim, stąd pochodzi aż 80% produkcji krajowej.

Ma im przekazać ustalenia podjęte przed dwoma dniami z unijnym komisarzem ds. rolnictwa Dacianem Ciolosem, dotyczące uruchomienia wypłat rekompensat wynikających z rosyjskiego embarga na produkty rolno - spożywcze sprowadzane do tego kraju ze wszystkich krajów UE.

Wprawdzie dokładnie tydzień temu minister Sawicki był w Brukseli, rozmawiał z komisarzem Ciolosem ale wtedy wrócił z pustymi rękami do czego sam się przyznał w rozmowie jaką odbył w TVP Info jeszcze tego samego dnia wieczorem.

Trzy dni później komisarz Ciolos, miał zmienić zdanie i w rozmowie telefonicznej przeprowadzonej z ministrem Sawickim, miał zadeklarować wypłatę pierwszych rekompensat już we wrześniu.

2. Według tych ustaleń z unijnym komisarzem pierwsze rekompensaty miałyby być skierowane do rolników produkujących tzw. warzywa wrażliwe takie jak: pomidory, ogórki, rośliny kapustne, papryka, pieczarki, które po zbiorach nie mogą być przechowywane i których nie można sprzedać ani za granicą ani na rynku krajowym.

Tyle tylko, że do tej pory mimo tego, że od ogłoszenia rosyjskiego embarga wobec polskiego eksportu rolno - spożywczego, minęło już blisko 3 tygodnie Komisja Europejska nie dysponuje dokładnymi danymi dotyczącymi wielkości naszego eksportu do Rosji w poszczególnych rodzajach produkcji rolniczej.

Po ogłoszeniu embarga przez Rosję na polskie owoce i warzywa, minister Sawicki na konferencji prasowej stwierdził, że ich eksport na ten rynek w poprzednim roku wyniósł około 1 mld euro, w tym jabłek za około 0,5 mld euro.

Ale już kilka dni później, wysyłając wniosek do Komisji Europejskiej o rekompensaty finansowe dla polskich rolników, którzy ucierpią w wyniku rosyjskiego embarga, poinformował ją, że w roku 2013 Polska sprzedała do Rosji 804 tys. ton owoców i warzyw tylko za 336 mln euro.

Wprawdzie ostatecznie określił łączne przewidywane straty polskiego sektora owoców i warzyw z tytułu wprowadzonego przez Rosję embarga na kwotę około 0,5 mld euro ale to kwota o połowę mniejsza od tej wymienionej poprzednio.

3. Obecnie kiedy rosyjskie embargo dotyczy już wszystkich 28 krajów i całego eksportu towarów rolno-spożywczych na ten rynek (obowiązuje od 7 sierpnia), okazało się że to Komisja Europejska ma najbardziej precyzyjne dane dotyczące polskiej sprzedaży do Rosji.

Wartość całego unijnego eksportu na rynek rosyjski w 2013 roku to 11,3 mld euro ale już wartość tych towarów, które objęło embargo dla wszystkich krajów UE to kwota 5,25 mld, w przypadku Polski, te kwoty to odpowiednio 1,1 mld euro i 0,84 mld euro.

Ta różnica pomiędzy całym polskim eksportem rolno - spożywczym na rynek rosyjski i eksportem który został objęty embargiem, wynosi w warunkach 2013 roku około 0,3 mld zł i to oznacza, że część naszego eksportu spożywczego (szczególnie produkty dla dzieci), nie została jednak zablokowana.

4. Okazuje się jednak, że minister rolnictwa Niemiec Christian Schmidt, ma jednak inne zdanie w sprawie rekompensat niż unijny komisarz Ciolos i nasz minister Sawicki.

W wywiadzie dla niedzielnego wydania FAZ, minister Schmidt „był uprzejmy” powiedzieć, że „skutki rosyjskiego embarga będą raczej niewielkie na rynku europejskim”, a także, że „jest za wcześnie na rozważanie ewentualnych rekompensat finansowych dla unijnego rolnictwa”.

A ponieważ większość w instytucjach unijnych, jest zawsze po tej stronie po której są Niemcy, to może się okazać, że polscy rolnicy szybko tych obiecanych unijnych rekompensat w związku z rosyjskim embargiem, jednak nie dostaną.

Wygląda więc na to, że bez poważnej rozmowy Donalda Tuska z jego odpowiedniczką i ponoć przyjaciółką Angelą Merkel, polscy rolnicy których dotknęły skutki rosyjskiego embarga, mogą jeszcze bardzo długo czekać na odszkodowania.

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24.pl