Damian Świerczewski, Fronda.pl: Ryszard Petru pod Sejmem woła, że Polski trzeba bronić przed „wyprowadzeniem z Europy”. Jak protesty opozycji totalnej, KOD i całej reszty widziane są w Brukseli?

Zbigniew Kuźmiuk, europoseł, PiS: Bruksela powoli wchodzi w okres urlopowy. Nie sądzę więc, aby chciała się w tej chwili Polską poważnie interesować. Jedyne o czym mi wiadomo, to jedno z ostatnich posiedzeń Komisji Europejskiej, które odbędzie się w tym tygodniu, a na którym Frans Timmermans ma referować sytuację w Polsce. Nie podejrzewam jednak, aby podjęto w związku z tym jakiekolwiek decyzje. Zapewne większe zainteresowanie pojawi się we wrześniu, kiedy to wszyscy zaczną wracać z urlopów. Domyślać się można, że tak Ryszard Petru, jak i Platforma Obywatelska choćby poprzez Guya Verhofstadta, najbardziej radykalnego i antypolskiego polityka w UE, będą próbowali wrócić na forum Parlamentu Europejskiego do sytuacji w Polsce. Nie spodziewam się jednak poważniejszych dyskusji wcześniej niż we wrześniu czy nawet październiku.

Patrząc na frekwencję, niedzielna manifestacja była zupełną klapą, co sam Pan zauważył w swoim felietonie. Przekaz jednak poszedł w świat, podobnie jak w grudniu 2016 roku. Jak bardzo może zaszkodzić Polsce to, co robi opozycja totalna?

Wczorajsze wydarzenia trudno ocenić w inny sposób. Tym bardziej, że skala zapraszania, zwożenia ludzi, nacisków czy wreszcie informacji w mediach, była ogromna. Wydaje się, że uruchomiono wszystkie możliwe instrumenty, na niespotykaną skalę. Efekt był, co tu dużo mówić, mizerny. To zupełna kompromitacja. Wystąpienia na scenie były wręcz komiczne, opozycja totalna nie miała zbyt wiele do przekazania zebranym ludziom. Szczególnie rozbawił mnie komentarz Leszka Millera, który niedzielne protesty określił mianem grupy rekonstrukcyjnej Unii Wolności w kontekście liderów, którzy się tam pojawili. Skoro Unia umarła, to trudno wyobrazić sobie, żeby te przemówienia porwały większą liczbę osób – zwłaszcza, że jednym z przemawiających był Leszek Balcerowicz, człowiek niecieszący się ogromną popularnością po swoich słynnych reformach. Wyglądało to raczej na pogrzeb niż powstawanie czegokolwiek nowego – znamienny jest tu protest pod Sądem Najwyższym, na który ludzie przyszli ze zniczami. Widząc tam wspomnianych liderów – wygląda to rzeczywiście, jakby pojawili się na swoich politycznych pogrzebach. Brak tu jakiejkolwiek myśli przewodniej. Na gmachu SN wyświetlono napis „Sąd jest nasz”. Czy cokolwiek trzeba dodawać?

Na tym się chyba nie skończy?

Z pewnością nadchodzący tydzień będzie obfitował w emocjonujące wydarzenia, które zaczną się we wtorek, kiedy zacznie się procedowanie ustawy o Sądzie Najwyższym. Opozycja otwarcie mówiła o tym, że będzie obstrukcja parlamentarna. Myślę, że możemy doczekać się nie tylko okupacji mównicy, ale też sali plenarnej czy próby zerwania kworum. Wiele metod działania opozycji totalnej już widzieliśmy, być może zobaczymy nowe. Wczoraj padła przecież bardzo niepokojąca deklaracja, którą wygłosił szef „Obywateli RP”. Mówił o możliwości wsparcia bojówkarzy tej grupy przez parlamentarzystów opozycji, którzy mogliby pomóc im dostać się do Sejmu mimo stojących barierek. Posłowie mają immunitet, więc trudno aby policja przeciwdziałała temu, co robią. To oznaczałoby, że opozycja usiłuje dokonać kolejnej próby puczu. Trudno ocenić, czy pan Kasprzak swoje słowa wypowiadał w pełni świadom tego, co mówi.

Wydawało się, że forma protestowania przeciwko wszystkiemu czego tylko dotknie PiS, została wyczerpana. Tymczasem znów mamy do czynienia z działaniami podobnymi do tych z grudnia ubiegłego roku. Powinniśmy się przyzwyczaić do tego, że gdy rządzi PiS – opozycja totalna robi szum na ulicach?

Sądy to ostatni bastion III RP – stąd tak wielkie emocje wśród opozycji. Widać, że dotykamy najczulszych miejsc. Nasze reformy zmieniały i zmieniają bardzo wiele, ale tutaj opór jest największy. Tematu Trybunału Konstytucyjnego nie mieliśmy zamiaru ruszać. Byliśmy jednak zmuszeni przez to, co zrobili nasi poprzednicy – sprawę było po prostu trzeba uporządkować. Teraz przyszedł czas na sądy – dodać należy, że to dopiero pierwsze kroki, choć radykalnie przebudowujące te instytucje, ostoje wszelkiego zła w polskim sądownictwie. Opór jest ogromny, a to oznacza, że uderzamy w swoisty filar III RP. Sądzę, że jeśli ustawy zostaną już uchwalone, podpisze je prezydent i w końcu wejdą w życie, nie pozbędziemy się protestów opozycji. Z pewnością jednak będą one zdecydowanie słabsze. Mówiąc otwarcie – przeprowadzając reformę sądów łamiemy kark postkomunie w najbardziej wrażliwym miejscu.

Bardzo dziękuję za rozmowę.