Na trasie Kraków - Warszawa doszło do bardzo niecodziennej sytuacji (można powiedzieć bardzo niezręcznej). Oto 59-letnia kobieta podróżująca pociągiem TLK jechała z mężczyzną, który "w jej przekonaniu robił coś podejrzanego". Przestraszona kobieta wysiadła na najbliższej stacji, zadzwoniła do mężą, który następnie powiadomił policję. Kobieta przekazała informację, że jechała w przedziale z ... terrorystą. "Pani z województwa mazowieckiego podróżowała pociągiem z Krakowa do Warszawy. Jechała z mężczyzną, który zaczął się modlić. Był to student z Maroka. 59-letnia kobieta przestraszyła się i wysiadła na najbliższej stacji, czyli we Włoszczowie. Zadzwoniła do męża, który z kolei zadzwonił na policję. Pociąg został zatrzymany na terenie powiatu opoczyńskiego (woj łódzkie - red)" - relacjonował mł. asp. Karol Bator z Komendy Powiatowej Policji we Włoszczowie.

Okazało się, że student z Maroka, który tak przestraszył Polkę w przedziale, tylko modlił się.

Rzecznik prasowy KPP w Opocznie asp. Barbara Stępień powiedziała w rozmowie z redakcją Kontaktu 24, że pociąg zatrzymano w Idzikowicach. "Kobieta źle zinterpretowała sytuację. Mężczyzna wyjął Koran, ale nie miał żadnych ładunków, nie zachowywał się niebezpiecznie. Do zatrzymanego pociągu miał przyjechać patrol policji. Jednak po zapewnieniach kierownika pociągu i konduktorów, że Marokańczyk nie stwarza zagrożenia, od interwencji odstąpiono" - wyjaśniła.

To świadczy o totalnej nieznajomości kultury muzułmańskiej przez naszych obywateli. I to nie w kontekście filozoficznym, ale tym najbardziej podstawowym. By czytanie Koranu i modlitwę wziąć za zachowanie terrorystyczne, trzeba mieć naprawdę złą wolę, bądź żyć w świecie filmów sensacyjnych. Poza tym, ciekawe czy ta Pani wychodzi z przedziału jak ktoś wyciąga różaniec, Biblię, bądź o 12 bądź 15 zaczyna się modlić.

philo/kontakt24.tvn24