Zwycięska bitwa warszawska, chociaż stanowiła przełomowy moment w wojnie polsko-bolszewickiej, nie doprowadziła do jej ostatecznego zakończenia. Wojska Frontu Zachodniego Michaiła Tuchaczewskiego nie zostały całkowicie rozbite, co było zamiarem strony polskiej. W tej sytuacji Naczelny Wódz Józef Piłsudski uznał, iż należy zaplanować i przeprowadzić kolejną bitwę, by zmusić bolszewików do poniechania agresywnych zamiarów wobec Polski, a jednocześnie zadecydować o kształcie polskiej granicy wschodniej.

Tuchaczewski po wycofaniu swych jednostek na linię Niemna i Szczary, dokonał reorganizacji i szybkiej regeneracji wojsk i zaczął opracowywać plan nowej ofensywy. Analizując bowiem zachowanie się wojsk polskich w końcowej fazie bitwy, doszedł do przekonania, że „Polacy, którzy w swą kontrofensywę włożyli całą, jaka im jeszcze pozostała, energię, wyczerpali się i nie byli w stanie rozwinąć osiągniętego powodzenia”. Kierownictwo partii bolszewickiej uważało także, klęskę pod Warszawą za chwilowe niepowodzenie i w niczym nie zmieniło celów strategicznych wyznaczonych w stosunku do Polski. Na IX Konferencji WKP(b) Lenin stwierdził: „Dyplomaci, którzy liczyli na naszą słabość, zawiedli się w swoich rachubach, udowodniliśmy, że polska nie może nas pokonać, my natomiast byliśmy i jesteśmy niedalecy od zwycięstwa”.

Plan przygotowywanej operacji zawarty został w dyrektywie nr 01358, wydanej przez Tuchaczewskiego w dniu 23 września, która przewidywała ofensywę na prawym skrzydle na kierunku Białystok-Bielsk Podlaski-Lublin. Wedle planów po rozbicie białostocko-bielskiego zgrupowania przeciwnika, główne siły miały skierować uderzenie na kierunek południowo-zachodni, w przybliżeniu na Lublin, by okrążyć całość wojsk polskich.

Równocześnie Józef Piłsudski usilnie pracował nad koncepcją unicestwienia wojsk Tuchaczewskiego, uznając północny obszar operacyjny za podstawowy w dalszej wojnie z Rosją Sowiecką.
W dniu 10 września, a więc w dniu przedstawienia przez Piłsudskiego pierwszego zarysu planu operacji niemeńskiej, oddziały polskie rozpoczęły zwycięską ofensywę w Galicji Wschodniej, na Wołyniu oraz na Polesiu, której celem było pobicie wojsk odtwarzanego Frontu Południowo-Zachodniego oraz przyłączenie do Polski południowej części Kresów Wschodnich.

W trakcie wspomnianej odprawy z dowódcami 2 (gen. Rydz-Śmigły) oraz 4 armii (gen. Skierski), Piłsudski wyjawił, iż w planowanej operacji zaszczytne zadanie pobicia kolejny raz wojsk Frontu zachodniego przypadnie ww. armiom. Naczelny Wódz poinformował zebranych, że sukces planowanych działań zależeć będzie przede wszystkim od szybkości prowadzonej operacji. Polecił więc generałom Śmigłemu i Skierskiemu wpojenie żołnierzom przekonania o potrzebie „większych niż kiedykolwiek dotychczas wysiłków w marszu i boju”. Z góry uprzedzał dowódców, że „chce zwyciężyć niebywałą dotąd szybkością ruchów wojska”.

Kwatera Główna Naczelnego Wodza rozważała różne warianty planowanej operacji. Przeważał pogląd, ze natarcie powinno być wymierzone w centrum ugrupowania wojsk Tuchaczewskiego. Piłsudski jednak odrzucił ten wariant, uzasadniając to brakiem połączeń kolejowych i drogowych oraz licznymi rzekami, co uniemożliwiało prowadzenie działań w szybkim tempie. Z kolei na dwustronne oskrzydlenie wojsk bolszewickich Polacy nie mieli wystarczających sił. Za najbardziej optymalne uznano więc jednoskrzydłowe oskrzydlenie.

Natarcie na lewym skrzydle w kierunku na Grodno, Lidę i Baranowicze możliwe było tylko przy naruszeniu neutralności Litwy. Względy polityczne przemawiały więc za natarciem na prawym skrzydle, w kierunku na Baranowicze, Lidę i Wilno. Jednak natarcie na lewym skrzydle stwarzało szansę stosunkowo szybkiego zepchnięcia przeciwnika za Niemen. Nie bez znaczenia była także możliwość przywrócenia polskiej kontroli nad częścią Suwalszczyzny, zajętej w okresie klęsk polskich przez Litwinów. Odzyskanie Suwalszczyzny nastąpiło na przełomie sierpnia i września.

Na posiedzeniu Rady Obrony Państwa w dniu 8 września, minister spraw zagranicznych Eustachy Sapieha zasugerował, iż Naczelnemu Wodzowi należy pozostawić wolną rękę w planowanej operacji, w tym ewentualność wykorzystania terenów ściśle litewskich. Poparł go minister spraw wojskowych gen. Kazimierz Sosnkowski, udowodniając, że bez wkroczenia na terytorium Litwy wręcz niemożliwe będzie dotarcie do linii starych okopów niemieckich, a tylko one stwarzają szansę obrony zajętych ziem. Rada Obrony Państwa upoważniła Naczelnego Wodza do rozważenia wariantów przeprowadzenia przyszłej operacji przewidującej możliwość czasowego wkroczenia na tereny litewskie.Warszawa była świadoma kolaboracji litewsko-bolszewickiej, ujawnionej publicznie podpisanym 12 lipca 1920 układem, na mocy którego bolszewicy gwarantowali Litwinom m.in. prawo włączenia w skład ich państwa całej Wileńszczyzny, co nastąpiło po klęsce wojsk bolszewickich pod Warszawą.

Ostatecznie Piłsudski postanowił, że główny ciężar uderzenia zostanie skupiony na lewym skrzydle i przeprowadzi je Północna Grupa Uderzeniowa, złożona z jednostek 2 Armii Rydza-Śmigłego, podczas gdy 4 Armia uderzy na Wołkowysk. Rozkaz do prowadzenia operacji został wydany 19 września 1920. Skierowanie znacznych sił do działań oskrzydlających wskazywał, iż Naczelny Wódz dążył do szybkiego zamknięcia pierścienia okrążenia. Powodzenie operacji zależało przede wszystkim od szybkości prowadzonych zadań, dlatego też Piłsudski zażądał, aby poszczególne jednostki taktyczne pozbyły się części swych taborów. Dowódcom dywizji, a nawet mniejszych jednostek, zalecono, aby w trakcie operacji nie czekali na rozkazy przełożonych, ale przejawiali jak najwięcej własnej inicjatywy. Dla zachowania absolutnej tajemnicy, termin rozpoczęcia miał być podany telefonicznie.

Atutami planu operacji niemeńskiej była niewątpliwie nowatorstwo, śmiałość i oryginalność jego podstawowych założeń. Dużo było w nim jednak improwizacji i przeświadczenia, że uda się zaskoczyć i szybko pokonać zdezorientowanego przeciwnika. Nie uwzględniał także ewentualnego przeciwdziałania przeciwnika, dlatego też we wszystkich pułkach powołano oficerów wywiadowczych, a w batalionach i kompaniach podoficerów wywiadowczych, których zadaniem było zbieranie wszelkich informacji o przeciwniku. Ważną rolę w rozpoznaniu sił bolszewickich odegrało lotnictwo – 13 eskadra myśliwska oraz 16 eskadra wywiadowcza.

Siły polskie zaangażowane do operacji liczyły ponad 130 tysięcy żołnierzy (w tym 58 tys. bagnetów i 5,5 tys. szabel), podczas gdy bolszewicki Front Zachodni dysponował około 145 tysiącami żołnierzy (z czego 68 tys. bagnetów i 4,5 tys. szabel).

Ryzyko, jakie niósł ze sobą polski plan, było duże, ale jednocześnie stwarzał szansę ponownego pobicia reorganizującego się nieprzyjaciela i niweczył jego zamiar przejścia do działań ofensywnych. Duże znaczenie miał także fakt, że sukces w ofensywy oznaczał wyzwolenie znacznych obszarów, co mogło odegrać dużą rolę w czasie prowadzonych rokowań pokojowych.
Przegrupowywanie wojsk 2 Armii pod kątem przygotowywanej operacji niemeńskiej rozpoczęło się koło połowy września 1920 roku. 20 września Śmigły nakazał, aby podległe mu jednostki przystąpiły do działań zaczepnych „dla wyjścia na ustalone rozkazem postawy wyjściowe w celu rozpoczęcia w nakazanym terminie” operacji niemeńskiej. Większość działań Polaków prowadzonych do 22 września zakończyła się pomyślnie.

W czasie gdy wojska Północnej Grupy Uderzeniowej szykowały się do walki, w Warszawie obradowała Rada Obrony Państwa, która zajęła się m.in. sprawą przemarszu wojsk polskich przez terytorium litewskie. Zalecono Piłsudskiemu, aby w rozkazach wydanych grupie uderzeniowej znalazł się ustęp nakazujący polskim parlamentarzystom wzywanie oddziałów litewskich do niepodejmowanie walki. Równocześnie MSZ miał wysłać depeszę do rządu litewskiego, żądającą przepuszczenia wojsk polskich przez terytorium Litwy. Depesza ta została wysłana już po rozpoczęciu działań przez Północną Grupę Uderzeniową. Dodatkowo Piłsudski, przygotowując alibi dla opinii międzynarodowej usprawiedliwiające polską akcję przez terytorium litewskie, wysłał do Augustowa i Suwałk płk. Mieczysława Mackiewicza, wcześniejszego negocjatora w rokowaniach polsko-litewskich, dla dokumentowania naruszania neutralności przez Litwinów, a także utrzymywania przez nich współpracy z bolszewikami oraz niedopuszczenia linii, jaką zajęli na terytorium Polski.

22 września 1 Dywizja Piechoty Legionów uderzyła na Sejny, całkowicie zaskakując Litwinów, którzy po kilkugodzinnej walce wycofali się , tracąc kilkudziesięciu zabitych i ponad 1500 jeńców. W tym samym czasie 1 Dywizja Litewsko-Białoruska wyparła Litwinów z Gib  W efekcie tych działań całość sił grupy uderzeniowej doszła do Niemna, a nawet go przekroczyła, zajmując dogodne pozycje do generalnej ofensywy.

W dniu 21 września Kwatera Główna NW potwierdziła, że „dzień X rozpoczęcia jest 23 września o świcie”.

[koniec_strony]

Rozpoczęta 23 września 1920 roku polska ofensywa przyniosła początkowo tylko częściowe zrealizowanie zadań postawionych w ogólnym planie. Jedynym większym sukcesem było zajęcie Wołkowyska przez grupę gen. Junga.Równocześnie Tuchaczewski, mimo wyprzedzającego polskiego ataku nie zmienił swego zamiaru. Nadal liczył na to, iż jego armiom uda się nie tylko powstrzymać atakujące wojska polskie, ale i przejść do zdecydowanej kontrofensywy. Planował jej rozpoczęcie na 25 września. Mimo trwającego już dwie doby rajdu Północnej Grupy Uderzeniowej, nie zorientował się jeszcze, jakie zagrożenie stanowi on dla północnego skrzydła jego wojsk.

Ofensywne nastawienie wojsk Frontu Zachodniego z jednej strony było korzystne dla zrealizowania celu operacji niemeńskiej – okrążenia znacznej części wojsk Tuchaczewskiego, z drugiej jednak poważnie komplikowało działania na innych odcinkach frontu, co zmusiło Józefa Piłsudskiego do weryfikacji wcześniej przyjętych planów. Rozkaz wydany 24 września przyznając, iż sytuacja bojowa w rejonie Grodna nie pozwala „na przeprowadzenie operacji w tempie projektowanym w rozkazie” z 19 września, nakazywał wstrzymanie marszu w kierunku Lidy Północnej Grupie Uderzeniowej do czasu rozstrzygnięcia bitwy o Grodno.

25 września Tuchaczewski zaniepokojony postępami polskiej grupy uderzeniowej, która przekroczyła Niemen koło Druskiennik, nakazał przegrupowanie swoich wojsk dla ubezpieczenia prawego skrzydła frontu. Oznaczało to jednocześnie rezygnację z koncepcji prowadzenia działań ofensywnych przez Front Zachodni. Wobec rozpoczęcia odwrotu przez bolszewików, Naczelny Wódz nakazał szybkie zajęcie Grodna i sforsowanie Niemna. Uważał bowiem, iż tylko wówczas powstałaby szansa na kontynuowanie manewru oskrzydlającego przez Północna Grupę Uderzeniową. Wieczorem 25 września prawie wszystkie jednostki centralnej grupy 2 Armii dotarły do Niemna, dokonując całkowitego przełamania pozycji przeciwnika, broniących dostępu do Grodna i Niemna. Przed Polakami stanęła szansa sforsowania Niemna na dużej szerokości, przełamania bolszewickiej obrony na wschodnim brzegu rzeki i przejścia do pościgu. To zaś stwarzało perspektywy powrotu do pierwotnego planu okrążenia znacznych sił Frontu Zachodniego. Również  4 Armia gen. Skierskiego po sukcesach pod Różaną, Berezą Kartuską i Izabelinem, znacznie przyspieszyła tempo natarcia.

W obliczu rozpoczęcia odwrotu przez wojska Frontu Zachodniego, Piłsudski zmodyfikował swe planu w kierunku realizacji idei dwustronnego okrążenia wojsk Tuchaczewskiego. Na mocy rozkazu z 26 września nakazywał Śmigłemu szybkie wyjście na linię Mosty-Lida, a następnie gwałtowne uderzenie „na flankę nieprzyjaciela w granicach rzek Szczara-górny Niemen, w ogólnym kierunku na Baranowicze”. Po opanowaniu kryzysu pod Grodnem rozkazywał powrót do idei prowadzenia manewru oskrzydlającego przez Północna Grupę Uderzeniową w kierunku Lidy. Armii gen. Skierskiego nakazywał z kolei posuwanie się ku rzecze Zelwie i zajęcie na niej przepraw „by przygotować sobie ruch na Szczarę”. Równocześnie w centrum jednostki tej armii miały być gotowe do „zaatakowania Baranowicz od południa jednocześnie z uderzeniem 2 armii z chwilą rozpoczęcia ruchu 2 armii od Lidy na Baranowicze”.
Był to plan okrążenia zdecydowanej większości wojsk Frontu Zachodniego. Pierścień okrążenia miał zamknąć się pod Baranowiczami.

Piłsudski liczył, że 27 września Północna Grupa Uderzeniowa zajmie Lidę, ważny węzeł komunikacyjny, co doprowadzi do odcięcia bolszewikom drogi odwrotu na wschód. Jednak posiadające znaczną przewagę liczebną jednostki 3 Armii bolszewickiej kosztem znacznych strat otworzyły sobie w wyniku bitwy nad rzeką Lebiodą drogę odwrotu na Lidę.  W dniach 27-29 września Polacy toczyli zacięte walki o Lidę, która kilkakrotnie przechodziła z rąk do rąk.Ostatecznie 1 Dywizja Piechoty Legionów zdołała powstrzymać, zadając znaczne straty (wzięto m.in. około 10 tysięcy jeńców), niemal wszystkie wycofujące się przez Lidę na wschód wojska 3 Armii bolszewickiej i zmusić je do zmiany kierunku odwrotu na południowo-wschodni. Sukces ten był zasługą męstwa i bohaterstwa żołnierzy tej elitarnej dywizji. Zwycięstwo to, mimo niewykorzystania – w wyniku złej koordynacji działań poszczególnych jednostek – szansy całkowitego rozgromienia oddziałów 3 Armii, miało ogromny wpływ na przebieg operacji niemeńskiej, umożliwiając przystąpienie do kolejnego etapu tej operacji. Tym bardziej, że polska 4 Armia zdobyła Słonim i sforsowała Szczarę.

Wieczorem 28 września Piłsudski wydał rozkaz o przejściu do koleje fazy operacji – „dalszego energicznego pościgu i zniszczenia armii bolszewickich w rejonie Nowojelnia-Nowogródek-Baranowicze”, którego celem było dwustronne okrążenie wojsk Frontu Zachodniego.
W tym samym czasie 28 września Tuchaczewski, pomny klęski swych wojsk na przedpolach Warszawy, spowodowanej zbyt późno podjętą decyzją o ich wycofaniu, wydał dyrektywę o szybkim odwrocie swych sił głęboko na wschód na linię starych okopów niemieckich. Chciał bowiem wyprowadzić swoje jednostki spod zarysowującego się okrążenia i w jego konsekwencji zniszczenia.

W tej sytuacji Piłsudski zalecił przyspieszenie pościgu, aby dopędzić i pobić bolszewickie wojska. Ponadto wieści napływające z Rygi, gdzie toczyły się rokowania pokojowe, sygnalizowały możliwość szybkiego uzyskania porozumienia o zawieszeniu broni. Informacje te zaniepokoiły Naczelnego Wodza, który dążył do włączenia w skład Polski znacznych obszarów Kresów Wschodnich. Rozumiał, że przebieg przyszłej polskiej granicy wschodniej wytyczy linia frontu i stąd taki pośpiech w zajmowaniu określonych rejonów Białorusi.
Tymczasem polscy żołnierze byli mocno wyczerpani i znużeni prowadzonymi od tygodnia walkami, a ponadto odczuwali dotkliwe braki żywności i amunicji. Dodatkowo bolszewicy w zawrotnym tempie uchodzili na wschód. Tuchaczewski przynaglał swe wojska do pośpiechu, liczył bowiem na czas, a ten był sprzymierzeńcem strony bolszewickiej.

Pod wpływem szybkości wycofywania się Rosjan, która utrudniała przeprowadzenie manewru oskrzydlającego oraz informacji napływających z Rygi, na początku października Piłsudski zaczął koncentrować się nie tyle na odniesieniu efektownego sukcesu w pogoni za wojskami Tuchaczewskiego, ile na zaplanowaniu i przeprowadzeniu kolejnych operacji zmierzających do zajęcia ważnych z punktu widzenia strategicznych interesów państwa obszarów Kresów Wschodnich.

2 października ukazała się nowa dyrektywa Tuchaczewskiego o odejściu wojsk Frontu zachodniego jeszcze dalej na wschód, oznaczająca rezygnację z obrony linii starych okopów niemieckich. W ten sposób bolszewicki dowódca realizował suworowowską zasadę rosyjskiej sztuki wojennej o przedkładaniu ochrony stanów osobowych wojsk nad utrzymaniem zajmowanego terenu. Z tego też powodu można przyjąć, iż datą kończącą operację niemeńską jest 3 października 1920 roku – w dniu tym Piłsudski zgodził się na zakończenie działań pościgowych i zatrzymanie wojsk na zajętej linii.

Szybki odwrót bolszewików oznaczał niezrealizowanie celu operacji niemeńskiej – pobicia wojsk bolszewickich, ale był niezwykle korzystny dla szybkiego zajęcia kolejnych połaci Kresów wschodnich, czyli celu strategicznego, jaki sobie założył Piłsudski na okres przed podpisaniem preliminariów pokojowych w Rydze.
Jednym z elementów realizacji tego planu było zajęcie Mołodeczna oraz obszaru w rejonie Święcian dla pozbawienia Litwy posiadania granicy z Rosją Sowiecką. Osobną kwestią była planowana w tajemnicy akcja zgrupowania gen. Lucjana Żeligowskiego, której celem było zajęcie Wilna.
Operacja zajęcia Mołodeczna i Święcan rozpoczęła się 10 października 1920 roku i zakończyła się zdobyciem obu miast 12 października. Tego samego dnia w Rydze podpisano umowę o zawieszeniu broni i uzgodniono preliminaria pokojowe. Linia rozdzielająca wojska obu stron miała biec wzdłuż dolnego biegu Dźwiny, następnie przez Orzechowo, Dokszyce, Słuck i Kapcewicze do Zbrucza. Działania wojenne miały zostać wstrzymane 18 października 1920 roku o godzinie 24.00.

Naczelny Wódz z niechęcią przyjąć wynegocjowaną w Rydze linię demarkacyjną, dlatego też nie wstrzymał prowadzonych działań wojennych. 14 października ukazał się specjalny rozkaz Marszałka do wojsk uczestniczących w wojnie z Rosją Sowiecką, w którym po złożeniu podziękowania żołnierzom za „pracę i wytrwałość, za ofiarę i krew, za odwagę i śmiałość”, zdecydowanie podkreślił: „Pokój nie jest jeszcze zawarty w formie skończonej. Żołnierz polski ma go czekać z bronią u nogi, cierpliwie i spokojnie, gotowy w każdej chwili stanąć w obronie owoców swego zwycięstwa, gdyby nieprzyjaciel miał się cofnąć przed ostatecznym jego utrwaleniem. Tej cierpliwości i spokoju wymagam od Was stanowczo”.

Operacja niemeńska zakończyła się zdecydowanym polskim sukcesem mimo, iż obie strony dysponowały zbliżonym potencjałem bojowym. Decydujące znaczenie odegrał wysoki duch bojowy żołnierzy polskich, upojonych spektakularnym triumfem odniesionym w bitwie na przedpolach Warszawy. Zupełnie inaczej wyglądało to u bolszewików. Po kilkudniowych uporczywych walkach w pierwszej fazie operacji morale wojsk bolszewickich załamało się do tego stopnia, iż nie były one zdolne do stawiania oporu. W tej sytuacji jedynym ratunkiem był dla nich szybki odwrót. Tuchaczewski tym razem prawidłowo ocenił powstałe zagrożenie i wydał – narażając się na krytykę Moskwy – stosowne rozkazy do odwrotu Ponadto liczył, iż po ustabilizowaniu linii frontu i dotarciu uzupełnień będzie miał jeszcze szanse na nową ofensywę. W tym wypadku przeliczył się, ponieważ obie wyczerpane wojną strony zdecydowały się na podpisanie preliminariów pokojowych, wstrzymanie działań militarnych i przygotowanie traktatu pokojowego.

Operacja niemeńska była drugą – po bitwie warszawskiej – tak spektakularną akcją militarną w wojnie polsko-bolszewickiej. Po raz drugi zakończyła się klęską wojsk Frontu Zachodniego. Sukces strony polskiej nie był jednak pełny. Nie zrealizowany został bowiem zamiar ponownego okrążenia i unicestwienia wojsk bolszewickich. Znaczna część tych wojsk została wyprowadzona z grożącego im niebezpieczeństwa. Dla strony polskiej największym sukcesem w tej operacji były uzyskane znaczne zyski terytorialne.

W trakcie dwutygodniowych zmagań zginęło około 3 tysięcy polskich żołnierzy a 20 tysięcy zostało rannych. Straty bolszewickie były dużo większe, zwłaszcza duże w grupie pojmanych jeńców (ponad 40 tys.). Były jednak niższe niż w bitwie warszawskiej, co wynikało z uchylania się Tuchaczewskiego od stawiania oporu i stoczenia walnej bitwy oraz koncentrowania się na odwrocie swych wojsk na wschód.

Godziemba

Źródło: http://phw.org.pl/