List, pod którym podpisał się zabity dziś w Australii Sheikh Haron, nosi datę 12 kwietnia 2008 roku. Obama był wówczas jeszcze senatorem.

„Drogi bracie Baracku Obamo!” – zaczyna się list.

„Otrzymałem twoją wiadomość. Ukrywanie religii ze względu na cele polityczne nie jest zezwolone” – kontynuuje ekstremista. „Gdy muzułmanin jest pytany o swoją religię, musi powiedzieć prawdę. Myślisz, że szariat pozwala na ukrywanie religii, by osiągnąć jakąś pozycję i dzięki temu pomóc islamowi, lepiej służyć muzułmanom. Jesteś w błędzie” – pisze dalej zamachowiec.

„Szariat nie pozwala tak robić, twój powód, by ukrywać twoją religię, nie jest w islamie dozwolonym powodem. Musisz oprzeć się na Allahu i unikać szatańskiego stylu polityki. Jeżeli Allah chce, byś został prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki, bez wątpienia nim zostaniesz” – czytamy w liście.

Następnie ekstremista napisał Obamie, że ten zostanie „odstępcą”, jeżeli wyprze się islamu. „Musisz zaufać Allahowi, musisz zawsze pamiętać, że to Allah ma całkowitą moc, by pomóc ci stać się prezydentem, nawet jeżeli powiesz prawdę – że jesteś muzułmaninem” – pisze Sheikh Haron.

Jak pisze Daniel Greenfield na łamach amerykańskiego „Frontpage Mag”, Haron założył, że Obama jest muzułmaninem, bo muzułmanami byli jego ojciec i dziadek. Wiadomo jednak powszechnie, że Obama został ochrzczony w jednej z protestanckich grup. Choć później z niej wystąpił, to do dziś praktykuje protestantyzm wraz z baptystami, nie przystąpiwszy wprawdzie oficjalnie do ich wspólnoty.

Pomimo tego w niektórych wrogich Obamie środowiskach Stanów Zjednoczonych bardzo popularna jest teoria, w myśl której amerykański prezydent w ukryciu praktykuje islam. Autorzy tych „rewelacji” powołują się na „takijję”, a więc przyzwolenie dane przez Mahometa w Koranie na ukrywanie własnej religii w przypadku niebezpieczeństwa, co zostało rozwinięte w późniejszej islamskiej nauce. Właśnie o tej zasadzie pisał w liście do Obamy Sheikh Haron.  

pac/frontpagemag