Renata Kim zaprosiła do swojego programu w serwisie internetowym "Newsweeka" naprawdę doborowe towarzystwo. O swoich doświadczeniach z obchodów Stulecia Niepodległości opowiadały: liderka Strajku Kobiet, Marta Lempart oraz posłanka koła Liberalno-Społeczni, Joanna Scheuring-Wielgus.


W programie "Newsweek Opinie" Renata Kim zapytała obie Panie, jak spędziły tę wyjątkową rocznicę. Marta Lempart odpowiedziała, że była we Wrocławiu, gdzie mieszka i uczestniczyła tam w kontrmanifestacji Obywateli RP, Strajku Kobiet oraz innych antyrządowych organizacji. Joanna Scheuring-Wielgus była natomiast w Warszawie.

"Z Dworca Centralnego przemaszerowałam w miejsce, w którym spalił się Piotr Szczęsny. Wiem, jaki to jest kawałek. I idąc w ciągu dnia, przechodząc tę trasę o godz. 10.00, usłyszałam, że jestem Żydówką, że mam wypier***, że je*** TVN, że jestem niemrą i że won z Polski"- opowiadała posłanka. Oczywiście już wie, kto rzucał tego rodzaju wyzwiska (które szczerze potępiamy, wolimy jednak, aby w dyskusji odnosić się raczej do poglądów adwersarza niż takich rzeczy jak nazwisko). Otóż byli to... "prawdziwi patrioci". Pytanie, czy parlamentarzystka rzeczywiście dobrze wiedziała, że byli to "prawdziwi patrioci", czy też świadomie dąży do tego, aby słowo "patriota" kojarzyło się wyłącznie z rynsztokowymi wyzwiskami pod adresem przeciwników politycznych.

Scheuring-Wielgus zaatakowała zresztą ogół uczestników Marszu Niepodległości. Polityk przekonywała, że skandaliczne hasła są wykrzykiwane nawet przez uczestniczące w marszu rodziny z dziećmi.

yenn/Newsweek, Fronda.pl