Na łamach „Forum Żydów Polskich” sprawę zakazu kazirodztwa poruszył Paweł Jędrzejewski. Wskazał, że zakaz kazirodztwa pojawia się już w Księdze Kapłańskiej. W Biblii Tysiąclecia czytamy: „Tego, co czynią w ziemi egipskiej, w której mieszkaliście, nie czyńcie. Tego, co czynią w ziemi Kanaan, do której was wprowadzę, nie czyńcie. Nie będziecie postępować według ich obyczajów (18,3)”.

Kolejne wersety definiują zakazane związki. Jak wskazuje Jędrzejewski, „nie dotyczą one – wbrew obiegowym opiniom - wyłącznie związków pokrewieństwa (np. matka, ciotka, córka), ale także związków powinowactwa (np. szwagierka czy żona ojca [która nie jest matką], a nawet jej córka) .

Próbując zracjonalizować ten zakaz, przywołuje się zazwyczaj argument genetyczny: potomstwo związków kazirodczych jest narażone na genetyczne wady”.

Tymczasem jego zdaniem jest to argument „niepełny i ułomny”, bo biblijny zakaz dotyczy także związków opartych na powinowactwie. Musi tu więc chodzić o coś innego, niż wyłącznie o ewentualne wady genetyczne.

„Zakaz kazirodztwa jest jednym z najważniejszych ograniczeń, których oczywistym celem jest wprowadzenie w społeczny świat ładu w celu ochrony tych, którzy są słabi i narażeni na wykorzystanie” – pisze Jędrzejewski.

Wyjaśnia, że jest to jedno z „rewolucyjnych osiągnieć filozofii judaizmu”, które zostało przejęte przez chrześcijaństwo i w ten sposób na trwałe wpisane w kulturę ludzkości.

Jędrzejewski zauważa, że Biblia kieruje zakaz kazirodztwa bezpośrednio do mężczyzny, nie do kobiety.

„Dzieje się to nie bez powodu.

Przypomnijmy, że seksualność człowieka (zwłaszcza seksualność mężczyzny) jest polimorficzna, co oznacza, że może realizować się wielopostaciowo.

Jedną z najłatwiejszych form tej realizacji - przede wszystkim ze względu na dostępność, łatwość zatajenia i dominację mężczyzny - byłyby seksualne relacje z kobietami (i dziećmi) właśnie w rodzinie” – pisze Jędrzejewski.

I właśnie dlatego potrzebne jest silne tabu, które pozwoliłoby chronić kobiety w rodzinie przez seksualnymi zachowaniami mężczyzn: ojców, braci, wujów czy szwagrów”. „Tu nie wystarczy prawo. Prawo to za mało” – twierdzi autor. Potrzebne jest to „osadzone głęboko w kulturze autentyczne potępienie dla tego typu zachowań” – dodaje.

„Konsekwentnie więc, nawet najmniejsze zdjęcie odium z kazirodczych związków (np. przymknięcie oka na związki dorosłego rodzeństwa) byłoby jednoznaczne z zapaleniem zielonego światła dla niewyobrażalnej fali przemocy seksualnej (nie tylko oczywistej, czyli fizycznej, ale także tej utajonej, bo psychologicznej) w rodzinach. Miałoby to katastrofalne konsekwencje przede wszystkim dla kobiet i dzieci” – wyjaśnia dalej.

Jędrzejewski wskazuje, że kontakty kazirodcze są zazwyczaj kontaktami między ludźmi sobie nierównymi; opierają się na psychicznej dominacji jednej ze stron. Tylko dzięki silnemu tabu zjawisko kazirodztwa jest ograniczone do minimum.

bjad/fzp.net.pl