1. W ostatnich dniach jesteśmy świadkami niespotykanej akcji w wykonaniu zagranicznych banków najbardziej zaangażowanych w udzielanie tzw. kredytów frankowych (będących tak naprawdę toksycznymi instrumentami finansowymi), którzy straszą polski parlament i rząd krokami prawnymi, które podejmą jeżeli zostanie uchwalona ustawa o ich przewalutowaniu procedowana obecnie w Senacie.

Niemiecki Commerzbank (właściciel mBanku), austriacki Raiffeisen, portugalskie Millenium i amerykański General Electric (właściciel BPH, GE Money Bank) w listach wysłanych do rządu i parlamentu ostrzegają, że w przypadku przyjęcia wspomnianej ustawy o przewalutowaniu tzw. kredytów frankowych, będą domagały się od polskiego państwa rekompensat.

Twierdzą, że jeżeli parlament obciąży je kosztami przewalutowania tzw. kredytów frankowych w takiej wysokości jak przegłosował Sejm (90% banki, 10% kredytobiorcy), to wystąpią na drogę prawną na podstawie porozumień pomiędzy ich krajami, a Polską w sprawie popierania i wzajemnej ochrony inwestycji.

2. Przypomnijmy tylko, że pod koniec czerwca podczas Europejskiego Kongresu Finansowego obywającego się w Sopocie prezes Związku Banków Polskich (tak naprawdę powinien się on nazywać Związek Banków w Polsce) Krzysztof Pietraszkiewicz, odpowiadając na pytanie TV Onet o skutki przewalutowania tzw. kredytów frankowych dla systemu bankowego, stwierdził że kosztowałoby to od 20 do 65 mld zł i w konsekwencji oznaczałoby głęboką recesję w polskiej gospodarce.

Już podanie strat systemu bankowego w przedziale 20 do 65 mld zł pokazuje, że banki, które na tzw. kredytach frankowych zarobiły krocie (i dalej zarabiają), główne swoje siły skierowały na straszenie rządzących skutkami przewalutowania, a nie przygotowaniem ofert dla kredytobiorców, które choć trochę poprawiłyby ich sytuację i zapobiegłyby niewypłacalności.

Banki, które w swoich portfelach mają najwięcej tzw. kredytów frankowych już od blisko 8 miesięcy siedzą cicho i nie reagują ani na wezwania Krajowego Nadzoru Finansowego, ani prezesa Narodowego Banku Polskiego, żeby wyjść na przeciw oczekiwaniom, choćby tylko dla tych kredytobiorców, którzy znaleźli się w najtrudniejszej sytuacji po głębokiej dewaluacji złotego wobec szwajcarskiego franka.

3. Prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz we wspomnianym wywiadzie domagał się spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą (wtedy jeszcze-elektem) i chciał go jak wynikało z jego wywiadu dla TV Onet przestraszyć idącymi w dziesiątki miliardów złotych stratami jakie w wyniku takich decyzji mają ponieść banki w Polsce.

Tak się jednak złożyło, że prezes Pietraszkiewicz "wystartował" z tym straszeniem skutkami przewalutowania tzw. kredytów frankowych w momencie, kiedy Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) opublikował raport o stanie węgierskiej gospodarki i finansów publicznych i wystawił rządowi tego kraju swoistą laurkę (rząd tego kraju ustawowo z dniem 1 stycznia 2015 roku zdecydował się na przewalutowanie hipotecznych kredytów walutowych po kursie z listopada 2014 roku a wiec jeszcze przed "tąpnięciem" franka).

4. Teraz wystąpienie 4 zagranicznych banków do parlamentu i rządu z ostrzeżeniem, że będą domagały się odszkodowań na drodze prawnej, pokazują jak bezczelne są kierownictwa tych instytucji.

Najpierw klientów, którzy traktowali banki jako instytucje zaufania publicznego wciągnięto w pułapki kredytowe (pracownicy banków, którzy „sprzedawali” te kredyty, a teraz pracują już poza sektorem bankowym w wywiadach prasowych mówią, że miejsca oferowania tych kredytów nazywano w slangu bankowym „rzeźniami albo ubojniami” co tylko potwierdza, mówiąc najłagodniej, że bankowcy mieli złe intencje w stosunku do swych klientów.

Teraz parlamentarzystów, którzy chcą wykonać jakiś gest pomocy w stosunku do środowiska tzw. frankowiczów (bo przecież ustawa tylko częściowo rozwiązuje ten problem), zwyczajnie się szantażuje groźbą odszkodowań.

Jak znam życie środowisko senatorów wybranych z list Platformy temu szantażowi niestety ulegnie.

Ale prezydent Andrzej Duda i nowa większość w parlamencie po wyborach 25 października na pewno się mu przeciwstawią.

Zbigniew Kuźmiuk