"Szok to za mało, aby opisać moje uczucia, kiedy tam byłam. Przecież te dziewczyny są całkiem w ciąży, myślałem sobie. Oczywiście, że to głupie, ponieważ nie ma czegoś takiego jak bycie "trochę w ciąży", ale nie mogłam znaleźć lepszego określenia, gdy widziałam ich obfite, piękne brzuchy, które były pełne życia. Te kobiety czuły, jak ruszają się w nich maleńskie istoty. Wiele z nich znało nawet płeć dziecka, co czasami jest powodem aborcji. Przecież te dziewczyny przeprowadziły dzieci już przez sześć miesięcy, miały już za sobą połowę drogi" - pisze zrozpaczona kobieta.

Reporterka podkeśla, że po prostu chciało jej się płakać. Nie mogła nawet wyksztusić z siebie choćby jednego słowa. "To nie rozmiar ich brzuchów był przytłaczający, ale twardość ich serc, która szokowała. Zaczęłam myśleć o członkach rodziny, przyjaciołach i współpracownikach dziewczyn, które wiedzą, że są w ciąży. Czy naszemu społeczeństwu, naprawdę aż tak brakuje wrażliwości, że po czymś takim normalnie wracają do swojego życia i nikt nie zwraca uwagę, że w ogóle coś się wydarzyło" - pisze działaczka pro life.

Przyjaciel reporterki - John zrobił niedawno zdjęcie kobiecie, która przyjechała do kliniki aborcyjnej, aby usunąć swoją 20-tygodniową bliźniczą ciążę. "Ma już córki i nie chciała mieć ich więcej. W ciągu kilku godzin, obraz poszedł w świat. Zaczęły się telefony i e-maile od przyjaciół, którzy oferowali pomoc finansową, a nawet wychowanie jej dzieci. Tysiące ludzi na całym świecie modliło się, aby dziewczyna zmieniła zdanie... A tysiące innych mówiło, że zdjęcie jest żartem - relacjonuje Clinger.

Kobieta podkreśla, że aborcja jest możliwa w Stanach Zjednoczonych aż do dnia narodzin. "W rzeczywistości, w naszej stolicy, jest dwóch lekarzy, którzy "specjalizują się" w aborcji pod koniec ciąży. (...) Należy pamiętać, że w niektórych stanach aborcja jest dostępna ze względu na zdrowie matki, ale jeśli kobieta ma zgagę, to również traktowane jest jako zagrożenie. Koszt takiego zabiegu waha się od 2.000 dolarów do 15.000 dolarów. Wszystko zależy od konkretnego przypadku" - pisze Clinger.

Kobieta opisuje równiez swoją niedawną wizytę w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie. "Mają stosy włosów Żydów, którzy zostali ogoleni w obozach koncentracyjnych. Mają miliony par butów należących do dzieci, którzy zginęli tylko dlatego, że byli Żydami. Zdjęcia tysięcy martwych ciał, ułożonych jedno na drugim, są szokujące i przerażające. W pewnym momencie nie mogłam już na to patrzeć. Byłam zniesmaczona, że to może się zdarzyć ponownie, jeżeli nie dokonamy rewolucji, która obali rządy akceptujące zabijanie ludzi" - podkreśla aktywistka pro-life.

"Wiem, że to kontrowersyjne, ale aborcja naprawdę jest Holocaustem mojego pokolenia. A co się stanie, jeżeli ułożymy ciała 50 mln dzieci jedno na drugim w jakimś muzeum? Co, jeżeli weźmiemy wszystkie ubrania, których nigdy nie założą i zabawki, którymi nigdy nie będą się bawić? Czy będziemy musieli płacić, żeby to zobaczyć? Jeśli każdy z nas będzie przyglądał się, jak kobiety w zaawansowanej ciąży decydują się na aborcję, nie dokonamy rewolucji, prawda?" - dodaje Clinger.

 

AM