Czas „wiecznego pokoju” w Europie dobiegł więc końca. A tchórzostwo europejskich polityków, impotencja elit i pogrążenie w matrixie obywateli państw zachodnich sprawia, że wydarzenia nabierają tempa. Putin już nawet nie udaje, że toczy wojnę, islamscy fanatycy jasno pokazują, że nie cofną się przed niczym. A zachodni politycy w odpowiedzi wzywają do rozmów, ostrzegają przed kolejnymi sankcjami i z zażenowaniem odwracają wzrok. W ten sposób zaś ośmielają jeszcze bardziej fanatyków, którzy chcą prowadzić wojnę. Jednym słowem zachowują się jak banda tchórzy, którzy w imię pozornego pokoju są w stanie zapłacić każdą cenę.

A ich przeciwnicy doskonale to widzą. Wiedzą, że mogą pozwolić sobie na kolejne kroki, że mogą spokojnie podgrzewać żabę, a ona – otumaniona antydepresantami i marihuaną, pogrążona w hedonizmie nie jest w stanie przeciwstawić się. Europejscy politycy, którzy w ostatnich latach zajmowali się głównie walką z małżeństwem i rodziną i promowaniem różnego rodzaju zboczeń nie rozumieją, że teraz trzeba stanąć do walki albo zginąć. Innej drogi nie ma. Tam bowiem, gdzie nie dojdzie Putin, tam wojnę zaczną islamscy dżihadyści. Pokoju już więcej nie będzie. Będzie nowa wojna, zapewne inna od dotychczasowych, ale nie mniej realna i bolesna. I albo europejskie elity to zrozumieją zastępując piarowskie wydmuszki przywódcami albo... przegramy. Wiara w to, że może pozostać tak jak było, że nic, jeśli tylko będziemy powtarzać, że wszystko jest w porządku, się nie zmieni, jest zwyczajną głupotą. A za głupotę płaci się wysoką cenę.

Tomasz P. Terlikowski