Jeszcze chwila a smartfony całkowicie do góry nogami wywrócą relacje międzyludzkie. Okaże się, że drugi człowiek obok będzie zbędny, skoro w maleńkiej skrzynce zamknięci są znajomi z całego świata. Jeden klik i śledzimy czyjeś życie. Kaśka gotuje pomidorową. Anka ma zły dzień, bo dzieci chore. Trzeba wybrać się do kina, bo Aśka właśnie poleca świetny film. I tak minuta za minutą ucieka czas, ale za to wiemy, co się dzieje u „znajomych”. Do tego  jeszcze różne aplikacje, gry, cuda wianki i w zasadzie nie trzeba ruszać się z kanapy, żeby wiedzieć co się wokół dzieje. Smartfon podpowie, jakie teksty warto przeczytać (w końcu czytają je moi znajomi lub mieszkańcy okolicznych ulic), poinformuje, co warto obejrzeć w nowym miejscu. Pokaże zdjęcia okolicznych zabytków. Funkcje te będą cały czas ulepszane i dopracowywane, bo w końcu przyjaźń między człowiekiem a smartfonem szybko się nie skończy. Wręcz przeciwnie, będzie się pogłębiać. Bo producenci tychże urządzeń raczej nie spoczną, tylko będą je coraz bardziej dopracowywać, by jeszcze bardziej dopasować go do indywidulanych potrzeb i pragnień użytkownika.

Czas bowiem postawić sobie pytanie, czy to człowiek jeszcze rządzi smartfonem, czy smartfon człowiekiem. A może to już choroba cywilizacyjna? Człowiek stał się po prostu niewolnikiem technologii. W imię poczucia nieograniczonej wolności pozwala się zniewolić niewielkim przedmiotem. Cena za to jest ogromna. Międzyludzkie relacje, wypierane przez technologie, po prostu zanikają. Za chwilę będzie pustka, bo drugi człowiek całkowicie zostanie wyeliminowany przez nowoczesną technologię. Wyobcowani, wyalienowani, nie potrafiący zbudować żadnej relacji. Smutna i niebezpieczna to wizja.

O tym, jak bardzo smarfony zawładnęły naszym życiem i myśleniem świadczą choćby badania KRC Research. O stosunek do smartfona badacze spytali ponad 7 tys. właściciel tego typu urządzeń z USA, Wielkiej Brytanii, Brazylii, Meksyku, Chin, Hiszpanii i Indii. Co się okazuje? Sześciu na dziesięciu pytanych przyznaje się, że zasypia z telefonem w dłoni. Ponad połowa badanych - 57 proc. - chodzi z telefonem do toalety. 54 proc. przyznaje, że jeśli miałaby wybierać, to przed płomieniami uratowałaby telefon, a nie swego kota. W przypadku 22 proc. ankietowanych relacja z telefonem jest tak intensywna, że w weekend zrezygnowaliby oni chętniej z uprawiania seksu niż z korzystania z telefonu. 40 proc. powierza swojemu telefonowi sekrety, o których nie wiedzą nawet ich najlepsi przyjaciele. Dodatkowo badania dowodzące, że smartfon uzależnia niczym narkotyk nie napawają optymizmem. Za chwilę wszystkim nam potrzebny będzie zbiorowy detox. Bo to, byśmy na nowo nauczyli się widzieć drugiego człowieka. Maleńka, nawet najbardziej inteligentna skrzyneczka nie da nam bliskości, ciepła i miłości. Da ich pozór. A w życiu przecież nie chodzi o pozory.

Małgorzata Terlikowska