- Głównym zarzutem jest przekroczenie uprawnień oraz naruszenie ustawowych norm prawa, w tym konstytucji, za czasów, kiedy Jarosław Kaczyński był najpierw szefem partii - rządzącym w istocie ówczesną Radą Ministrów z tylnego fotela, a potem prezesem Rady Ministrów. Efektem tego był delikt konstytucyjny - uczyniono z ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry tzw. nadministra nad innymi ministrami konstytucyjnymi i niepodległymi mu bezpośrednio służbami - stwierdził Grupiński.

 

PO zarzuca politykom naruszenie Konstytucji, ustawy o Radzie Ministrów oraz ustawy o działach administracji rządowej. W uzasadnieniach obu wniosków jest też wzmianka o działaniach nakierowanych na "walkę z układem".

 

Zdaniem polityków Platformy motywem działań b. premiera i b. ministra sprawiedliwości było "uniemożliwienie działalności politycznej i zawodowej przeciwników politycznych partii Prawo i Sprawiedliwość poprzez usiłowanie wykazania, iż w polskim życiu politycznym, społecznym i gospodarczym funkcjonuje rzekoma sieć powiązań polityczno - biznesowo - towarzyskich o charakterze przestępczym (tzw. układ)".

 

We wniosku o Trybunału Stanu dla Ziobry jest mowa m.in. o "doprowadzeniu do zatrzymania i usiłowaniu postawienia zarzutu Barbarze Blidzie", mimo - jak napisano we wniosku - "braku podstaw do takich czynności procesowych". PO powołuje się również na słowa Ziobry z 2007 r. o ówczesnym ordynatorze Oddziału Kardiochirurgii Szpitala MSWiA w Warszawie:  "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".

 

AM/Wirtualna Polska/RMF FM