- Od kilku tygodni w lwowskiej katedrze do nabożeństw z udziałem dzieci i młodzieży wprowadzany jest język ukraiński. (...) Zmiany wprowadzone w katedrze łacińskiej we Lwowie są tym bardziej niepokojące, iż w taki właśnie sposób zaczynała się ukrainizacja Polaków za Zbruczem, która postępuje w sposób nieodwracalny – napisali katolicy ze Lwowa do metropolity.

Polacy najbardziej się boją, że ukrainizacja obejmie dzieci i młodzież. Podają przykłady. Niedawno cała droga krzyżowa dla dzieci została odprawiona po ukraińsku. Nawet teksty na obrazkach rozdawanych dzieciom są w języku ukraińskim.

Już w styczniu lwowska Polonia zwracał uwagę metropolicie na problemy z językiem polskim w liturgii. Abp Mokrzycki nie odniósł się do tych apeli, odmówił także skomentowania wysłanego do niego listu, pisze "Rzeczpospolita".

Polacy mieszkający we Lwowie mówią, że nie mają nic przeciwko językowi ukraińskiemu, ale lwowska katedra łacińska była jednym z dwóch kościołów, które nie zostały zamknięte gdy Polska utraciła Lwów.

Przez cały okres powojenny Polacy na Ukrainie pozbawieni byli szkolnictwa polskiego i dostępu do polskiej kultury, a jedynym łącznikiem z ojczyzną pozostawał Kościół katolicki. - W całej sprawie głównie chodzi o to, że już za chwilę z powodu działalności Kościoła katolickiego Polacy przestaną istnieć na terenie Ukrainy. Brzmi to trochę dramatycznie, ale na wielu terenach jedynym łącznikiem z ojczyzną pozostaje Kościół – mówi "Rzeczpospolitej" lwowianka Beata Kost.

Proboszcz katedry we Lwowie ks. Wiktor Antoniuk mówi, że Polacy są przewrażliwieni, a użycie języka ukraińskiego w liturgii było incydentalne. Czy będzie ono kontynuowane, zależy od postanowień abp. Mokrzyckiego.

 

MM/Rz

/