Dzisiejszego dnia, czyli 17 stycznia 2019 roku po raz kolejny, z inicjatywy Episkopatu Polski obchodzony jest tzw. Dzień Judaizmu. Tegoroczne główne jego obchody będą odbywać się w Łodzi, gdzie przewidziane zostały różnego rodzaju panele dyskusyjne, koncerty muzyczne, a także wspólne katolicko-żydowskie nabożeństwo modlitewne, które ma być celebrowane przez abp. Grzegorza Rysia i rabina Dawida Szychowskiego. Przy tej okazji pozwolę sobie na sformułowanie trzech "około-judaistycznych" refleksji.


Po pierwsze: Wszyscy chrześcijanie niewątpliwie powinni cenić swe żydowskie korzenie. Jak wszak mówił papież Pius XI wyznawcy Chrystusa "w duchowym sensie są semitami". Abraham, Izaak, Jakub, Mojżesz, Jozue, Eliasz, Elizeusz, Dawid, Machabejczycy i inni bogobojni oraz sprawiedliwi Żydzi Starego Testamentu są naszymi wspaniałymi starszymi braćmi i ojcami w wierze. Oczywiste jest też to, że starotestamentowy judaizm był prawdziwą objawioną przez Boga religią dla tamtych czasów.

Trudno jednak wszystko powyższe odnieść do współczesnego, "post-Chrystusowego" rabinicznego judaizmu. Wraz bowiem ze śmiercią i zmartwychwstaniem Pana naszego Jezusa Chrystusa obrzędy oraz proroctwa Starego Testamentu zostały wypełnione w osobie i dziele Zbawiciela. Trwanie więc przy owych obrzędach oraz zachowywanie się tak, jakby zapowiadany przez proroków i patriarchów Mesjasz jeszcze nie przyszedł – co jest jedną z głównych cech współczesnego judaizmu – stanowi obiektywnie rzecz biorąc obrazę Boga i Chrystusa. Oczywiście, nie wszyscy wyznawcy judaizmu muszą z tego tytułu ponosić osobistą winę (gdyż z różnych powodów mogą trwać w niezawinionej ignorancji względem prawdziwości chrześcijaństwa). Jednak czy istnienie religii, która w pewnym sensie opiera się na zaślepieniu, jakie dotknęło większość Żydów w czasach ziemskiego życia Pana Jezusa stanowi dobry powód do świętowania i celebracji?

Po drugie, o ile najpewniej wśród wyznawców dzisiejszego judaizmu jest wielu porządnych i dobrych ludzi, co do zbawienia wiecznego których – pomimo poważnych błędów ich religii – możemy mieć mocną nadzieję, o tyle jako religia nie są już oni narodem wybranym. Żydami Nowego Testamentu i nowym Narodem Wybranym są dziś chrześcijanie, a nie wyznawcy judaizmu. Pisze o tym w jednym ze swych listów św. Piotr Apostoł zwracając się do chrześcijan w następujący sposób:

"Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła, wy, którzyście byli nie-ludem, teraz zaś jesteście ludem Bożym, którzyście nie dostąpili miłosierdzia, teraz zaś jako ci, którzy miłosierdzia doznali" – 1 P 2, 9-10.

Tego też naucza św. Paweł Apostoł:

"Zrozumiejcie zatem, że ci, którzy polegają na wierze, ci są synami Abrahama. I stąd Pismo widząc, że w przyszłości Bóg na podstawie wiary będzie dawał poganom usprawiedliwienie, już Abrahamowi oznajmiło tę radosną nowinę: W tobie będą błogosławione wszystkie narody. I dlatego tylko ci, którzy polegają na wierze, mają uczestnictwo w błogosławieństwie wraz z Abrahamem, który dał posłuch wierze" - Ga 3:7-9.

Nie ma już żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie. Jeżeli zaś należycie do Chrystusa, to jesteście też potomstwem Abrahama i zgodnie z obietnicą – dziedzicami - Ga 3:28 – 29.

Co więcej, jeśli mielibyśmy być ściśli, to nie powinniśmy nazywać wyznawców współczesnego judaizmu "Żydami", gdyż są oni raczej tymi, którzy fałszywie podają się za Żydów. Jak pisze o tym jeden ze starożytnych dokumentów kościelnych:

"Tak samo ci, którzy fałszywie nazywają siebie Żydami, po sześciu dniach przerywają pracę i siódmego dnia zbierają się w swych synagogach, a nigdy nie opuszczają ani nawet nie lekceważą swego odpoczynku i zgromadzenia; z powodu braku wiary pozbawieni zostali jednak mocy Słowa oraz imienia Judy, którym się sami określają. Juda znaczy "wyznanie", oni zaś nie są wyznawcami Boga, skoro bezprawnie umęczyli Chrystusa, choć uznając to mogliby zostać zbawieni" – Konstytucje Apostolskie II, 60: 3.

Po trzecie: bardzo wątpliwą rzeczą jest organizowanie z okazji Dnia Judaizmu wspólnych chrześcijańsko-żydowskich modlitw oraz nabożeństw. W czasach Nowego Przymierza, gdy Bóg objawił się w całej swej pełni w osobie Jezusa Chrystusa każda modlitwa powinna być zanoszona do Boga Ojca w imieniu i przez jedyne pośrednictwo właśnie Pana Jezusa. Jest to jednakże trudne dla Żydów, którzy nie uznają ani Boskiej misji ani Boskiej natury Jezusa Chrystusa. Zapewne z tego względu Ojcowie Kościoła nieraz przestrzegali chrześcijan przed wspólnym modleniem się lub świętowaniem z Żydami. Jak mówią o tym przywołane już chociażby wyżej Konstytucje Apostolskie:

"Jeśli biskup lub inny duchowny pości z Żydami, z nimi świętuje bądź przyjmuje od nich podarunki z okazji ich świąt, na przykład przaśniki czy coś podobnego, zostanie złożony z urzędu. Święci zostanie wyłączony" (tamże: VIII, 47, 70).

Podsumowując: zamiast świętować trwanie religii, która nie uznaje Pana Jezusa Chrystusa za Boga, Mesjasza i Zbawcę, lepiej jest chyba modlić się o nawrócenie jej wyznawców na wiarę chrześcijańską oraz o to, by chrześcijanie stanowili dobry, zachęcający do takiej ich konwersji, przykład do naśladowania.

Mirosław Salwowski