Gościem Tematu Dnia w SalveTV był nadkom. w. st. spocz. Dariusz Loranty, były negocjator policyjny, nauczyciel akademicki i ekspert ds. bezpieczeństwa powszechnego, który w rozmowie z Piotrem Otrębskim odniósł się do wypadku kolumny premier Beaty Szydło.

- Nie chciałbym się włączać w ten chór mówiący, że państwo jest zdemontowane całkowicie. Generalnie jest taki głos w opinii publicznej. Każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie – stwierdził Dariusz Loranty, odnosząc się do wypadków, w których uczestniczyły ważne osoby w państwie

Pytany, kto zawinił w tej sytuacji, mówił:

- Mamy dwa obszary odpowiedzialności. Odpowiedzialność prawna jest nieco bardziej złożona.(...) Gdzie nastąpiło uderzenie? Nie poznajemy z przekazu medialnego, czy oceny komentatorów, tylko z uszkodzeń samochodu - tłumaczył

Gość Tematu Dnia odniósł się także do kwestii ustalonej prędkości, z którą jechała kolumna premier:

- Osobiście nie upierałbym się przy 50 km/h, ale artykuł kodeksu wykroczeń absolutnie pozwala kolumnie uprzywilejowanej jechać szybciej – zaznaczył Loranty

- W sensie sprawstwa kolizji nie mam cienia wątpliwości, wykonując manewr skrętu mamy obowiązek spojrzenia na cały obszar widzenia, ten kierowca tego nie zrobił, to jest pewne – podkreślał

- Dotykamy odpowiedzialności karnej: Uprzywilejowane auto ma prawo łamać zasady ruchu drogowego, ale zachowując szczególną ostrożność. Wiem, że kolumny uprzywilejowane muszą poruszać się czasami niezgodnie z przepisami, ponieważ rządzący nie byliby w stanie przemieszczać się zgodnie z ich harmonogramem dnia – mówił były negocjator policyjny

Jak zaznaczył, „jest nadmierna dyskusja polityczna”.

- Jak pan prezydent Komorowski miał swój wypadek, nazwijmy to „uderzenie jajkiem”, to mnie to tak samo bolało, bo to mój prezydent, mojego kraju. Bez względu czy głosowałem na tych, czy tamtych, to moi reprezentanci powinni być dobrze chronieni – podsumował Dariusz Loranty

ajk/SalveTV