Także i teraz w wielu miejscach na świecie mają miejsce czyny raniące Serce Jezusowe. Jak wynagradzać za te krzywdy? Rewolucja francuska ma do dziś swoje polityczne i ideowe, ale także i duchowe konsekwencje. Jak osobiście na to odpowiadamy?

Rewolucja francuska to okres w historii Francji w latach 1789–1799, w którym doszło do głębokich zmian polityczno-społecznych i obalenia monarchii Burbonów. Za jej symboliczny początek uważa się zdobycie Bastylii przez paryskich mieszczan 14 lipca 1789 roku. Tyle o faktach mówią nam podręczniki do historii, z reguły zatrzymując się na relacjach politycznych a pomijając podłoże duchowe.

Pycha

Już starożytni Grecy zauważali że „hybris”, postawa dumy i pychy, to coś najgorszego na świecie. W tragedii greckiej prowadziła zawsze do zguby bohatera, który przekroczywszy miarę, ściągnął na siebie gniew bogów. Środowiska władców Francji, mimo iż miały zwyczaj co chwilę powoływać się na tradycję antyczną, niestety nie wcielały w życie jej zasad, jeżeli już nie wierzyli Ewangelii mogli chociaż uwierzyć starożytnym. Nie potraktowano też poważnie wołania dochodzącego do Króla z bardzo pokornego miejsca, jakim był klasztor klauzurowy sióstr Wizytek, w którym Jezus Chrystus objawiał się świętej Marii Małgorzacie Alacoque, ukazując jej Swoje Najświętsze Serce i prosząc żeby król porzucił grzeszne życie i rozpoczął pokutę. W roku 1689, za czasów panowania Ludwika XIV nazywanego „Królem Słońce” Pan Jezus powiedział do Świętej Małgorzaty: „Oznajmij pierworodnemu synowi Mego Serca, że jak otrzymał swoje urodzenie na mocy Mojego Dziecięctwa, to narodzenie do łaski i chwały wiecznej otrzyma przez poświęcenie się Mojemu Sercu. Pragnie Ono bowiem królować nad jego sercem, a za jego pośrednictwem nad sercami wielkich tego świata”, „To umiłowane Serce będzie królowało wbrew sprzeciwu szatana i jego poddanych. Pragnie Ono wejść w majestacie i blasku do domów książąt i królów, alby było uczczone i uwielbione w takie mierze, w jakiej było wzgardzone, zbezczeszczone i uniżone w Swej Męce”, „Ojciec Przedwieczny pragnie wynagrodzić Bożemu Sercu Swego Syna krzywdy i zniewagi, jakich doznało w domach możnych tego świata, bóle i upokorzenia podczas Męki; żąda, aby Jego panowanie ustaliło się na dworze monarszym”. (Por. Sławomir Skiba, Odrzucone wyzwanie przyczyną upadku, Polonia Christiana - nr 12, 2010).

/

Bluźnierstwa

Podczas rewolucji francuskiej nastąpiła detronizacja króla, o tej pisze się dużo, ale zwłaszcza detronizacja Chrystusa i szereg zorganizowanych aktów bluźnierstwa, które się pomija. „Na placu kościelnym rozległy się fanfary. Wystąpił oddział pijanych i obdartych jakobinów. Czterech z nich niosło na ramionach przybrany wieńcami kwiatów fotel, w którym siedziała jaskrawo umalowana i bezwstydnie ubrana dziewka publiczna... - „Miejsce dla bogini rozumu! - wrzeszczał jakobin, który poprzedzał orszak jako herold. Znów rozległy się śmiechy na placu, ale wkrótce ustąpiły miejsca milczeniu pełnemu odrazy i wściekłości, gdy kościelny otworzył drzwi kościoła i bogini rozumu odbyła ingres w asyście swoich trabantów. Z krzykiem i wyciem wkroczyli bluźniercy do domu Bożego, wielu z zapalonymi fajkami w zębach. Wśród śmiechów podniosła zgraja bezbożna bezwstydną kobietę na główny ołtarz i posadziła ją na tabernakulum, z którego dawno już kościelny usunął krzyż. Potem rewolucjoniści zaczęli klękać przed upadłą kobietą. Kurzyli swe cuchnące fajki, tak, że dym unosił się jak kadzielnicy i wołali - „Uwielbiamy cię, bogini rozumu!” (cyt. Wilhelm Hunermann, Szaniec Boży, heroizm w cieniu gilotyny, Warszawa 2002 s. 102-103.)

Prześladowania

Prześladowania Kościoła w sposób szczególny dotknęły środowiska seminariów duchownych, zachował się opis potajemnego udzielenia sakramentu kapłaństwa w Paryżu w gmachu irlandzkiego seminarium duchownego. Przed rewolucją było to miejsce, w którym przygotowywali się do kapłaństwa młodzi ludzie pragnący, służyć na sprotestantyzowanych Wyspach Brytyjskich, gdzie wówczas żadne seminaria nie mogły funkcjonować. Podczas rewolucji część gmachu została przejęta przez jakobinów, którzy w sprofanowanej kaplicy seminaryjnej urządzili sobie klub ustrojony czerwonymi chorągwiami i niebiesko-biało-czerwonymi wstęgami. W tym samym gmachu było mieszkanie wiernego kościołowi dozorcy, który ukrywał u siebie biskupa de Bonalda. Pewnego dnia, kiedy odbywało się spotkanie, a za ścianą w mieszkaniu dozorcy przed biskupem stanął młody diakon z diecezji Poitiers Piotr Coudrin. Posiadał list polecający, z prośbą o udzielenie święceń. W tamtych czasach wielu młodych seminarzystów, nie mając dostępu do własnych ordynariuszy, przybywało do Paryża, by tam w konspiracyjnych warunkach przyjąć sakrament kapłaństwa. Do uszu ukrytych w bibliotece biskupa i diakona dochodziły śmiechy i słowa pieśni której refren zawierał słowa zapowiadające śmierć duchownych : „– Czy słyszysz? – zapytał biskup, wskazując na dół, skąd w ciszę biblioteki wdzierał się ohydny dźwięk pieśni rewolucyjnej: „Ça ira, ça ira, ça ira! Les pretres a la laterne!”. Tam na dole śpiewa chór na dzień twoich święceń kapłańskich – rzekł biskup, wpatrując się badawczo w młodego diakona. – Będziesz odrzucony przez ludzi, prześladowany, wygnany, znienawidzony. Będą ci złorzeczyć, gdy będziesz chciał błogosławić, będą cię bić, gdy będziesz chciał uzdrawiać. Będą cię odpychać, gdy będziesz niósł zbawienie duszom. Będziesz człowiekiem bez ojczyzny, odartym ze czci, bez wytchnienia, skazanym na śmierć, zaszczutym jak dzikie zwierzę, śledzonym i tropionym jak złoczyńca. Będziesz żył w ogołoceniu, w głodzie, nędzy i zimnie, bez dachu nad głową i żadnej pomocy. Może czeka cię więzienie, a może i szafot. Czy słyszysz, Piotrze Coudrin? – I znów zahuczała straszliwa pieśń, jak wzburzone fale nienawiści: „Na latarnię klechów wraz”. – A teraz pytam cię, Piotrze Coudrin, czy chcesz zostać kapłanem?”. Decyzja zostania kapłanem w tamtych czasach, bardzo realnie groziła okrutną śmiercią. Ksiądz Piotr Coudrin, podobnie jak inni kapłani, którzy odmawiali przysięgi na rewolucję, przez klika lat musiał się ukrywać, nocując w lasach i u pobożnych rodzin, wychodząc dla posługi ludziom w różnych przebraniach, raz jako żebrak, raz jako murarz, piekarz, sprzedawca, kiedyś w szpitalu uniknął pojmania kładąc się do łóżka zmarłego przed chwilą włóczęgi, którego nazwisko Marche-a-Terre stało się później jednym z najbardziej znanych jego pseudonimów. (Por. Bernard Couronne sscc. Niepozorne życie Ojca Piotra Coudrin; Historyczne spojrzenie na osobę Założyciela Zgromadzenia Najświętszych Serc http://www.sscc.pl/pliki/coudrin.pdf ).

/


Wynagradzanie

Idea wynagradzania Panu Bogu za grzechy ma korzenie biblijne i związana jest z teologicznym sensem śmierci Jezusa na Krzyżu. Przypomniane powyżej okoliczności tłumaczą, dlaczego w roku 1800 ta idea byłą szczególnie bliska ludzkim sercom pragnącym wynagradzać Sercu Jezusowemu. Tajemnie wyświęcony kapłan Piotra Coudrin w roku 1800 potajemnie zakłada zgromadzenie zakonne, w którego duchowości niezwykle istotną sprawą jest to wynagradzanie, zwłaszcza przez adorację eucharystyczną, każdy z ojców z tego Zgromadzenia codziennie adoruje Najświętszy Sakrament, podczas nabożeństwa niekiedy wkładając na biały habit uroczysty czerwony płaszcz. Może nie każdemu wiadomo, że ojcowie ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi pełnią swoją posługę także i w Polsce i zapraszają do swoich duszpasterstw. O subskrypcję comiesięcznych rozważań Godziny Świętej, godzinnego czuwania przed Najświętszym Sakramentem w intencji wynagradzającej można poprosić o. Zbigniewa Zalewskiego SSCC pod adresem http://www.serce-jezusa.info/kontakt.html.

„Wynagrodzenie Chrystusa jest doskonałe. Wynika to z faktu, że jest On Synem Boga, a godność Jego osoby sprawia, że najmniejszy Jego czyn ludzki ma pełną wartość odkupienia. Chciał On jednak wykonać maksimum, bo kochał „aż do końca” możliwości, oddając swe życie. Nikt nie może więc niczego dorzucić do aktu Odkupienia. Każdy jednak wezwany jest do współpracy w pewien sposób w tym dziele. Chrystus bowiem nie jest Odkupicielem ludzi w tym sensie, że mogliby być zwolnieni z pracy nad swoim odkupieniem; jest takim, że dzięki Niemu mogą ludzie mieć w tym osobisty udział, są równocześnie „zbawieni i zbawicielami”.

/

Każdy człowiek o dojrzałym umyśle winien współpracować nad swoim zbawieniem przez wiarę i przyjmowanie koniecznych sakramentów. Każdy członek Chrystusa winien pomagać do osiągnięcia zbawienia swym braciom. Nie miałby takiego życia, ani takiego ducha jak Chrystus, gdyby zajmował się tylko własnym zbawieniem.

Nie wszyscy mają takie same „władze” szerzenia zbawienia, bo są władze zastrzeżone dla biskupów i kapłanów, ale wszyscy - jako ochrzczeni - powinni mieć w tym swój udział, np.: przez modlitwę i przez przykład chrześcijańskiego życia. „Straszna to tajemnica i nigdy nie dość jest rozmyślania nad nią; zbawienie wielu dusz zależy od modlitw i dobrowolnych umartwień w tym celu znoszonych przez członki Mistycznego Ciała Chrystusowego, zależy od pracowitego współdziałania duszpasterzy i wiernych, a szczególnie ojców i matek, głów rodzin, z naszym Boskim Zbawicielem” (Pius XII, Mistici Corporis; B.P. 24 i też 59).

Oznacza to, że ochrzczeni mają powołanie i misje wynagrodzicieli. Muszą więc też mieć ducha ofiary, skoro Chrystus odkupił świat, przez swą ofiarę paschalną. Wyrażają tego ducha, a jednocześnie czerpią go we Mszy św. łącząc się swoją ofiarą z Chrystusową: „Kościół odgrywa wraz z Chrystusem rolę Kapłana i żertwy; w ofierze Mszy św. jest w pełni ofiarodawca i w pełni ofiarą” (Paweł VI, Misterium fidei). „Ofiara ta nie ogranicza się do aktu liturgicznego” (Pius XII, Mediator Dei), całe życie chrześcijan ma uczestniczyć w passze Chrystusa. „Wszystkie czyny ich, modlitwy, akcja apostolska, życie małżeńskie i rodzinne, prace codzienne, odpoczynki duszy i ciała, jeś1i żyją w Duchu Bożym (tzn. ożywieni miłości), nawet doświadczenia ich życia, jeśli tylko znoszą je cierpliwie, wszystko to staje się „ofiarą duchową” (hostią, żertwą) miłą Bogu przez Jezusa Chrystusa” (1 P 2, 5; por. też Rz12, 1; Lumen Gentium 34). (…) Całe więc wynagradzanie Chrystusowi musi w swej istocie polegać na życiu człowieka jako odkupionego, tzn. w walce z grzechem, a ponieważ grzech jest tym „nie” przeciwstawionym miłości, jaką Bóg ofiarowuje światu, więc odkupienie polegać będzie na odpowiadaniu z pełną wdzięcznością na tę miłość, jaka przybyła do nas w Chrystusie Zbawicielu. Taka jest logika całego planu Bożego. Taka też jest logika występująca w zwierzeniach Jezusa przed Małgorzatą Marią: „Oto Serce - mówił - które tak ukochało ludzi, że niczego nie oszczędziło, aż do zupełnego wyniszczenia siebie dla okazania im swej miłości. A jednak w zamian za to doznaję od większości ludzi gorzkiej niewdzięczności” (Czwarte objawienie). „Gdyby mi choć trochę odpowiedzieli na mą miłość, uważałbym za drobiazg to, co dla nich uczyniłem. Daj mi choć tę radość od siebie, zastępując ich niewdzięczność w miarę swych możności” (Piąte objawienie).” cyt. Nasza duchowość, O. Jan Kerrien SSCC.

Natalia Kaniewska

 

Alphonse Frabouleet sscc, Duchowość wynagradzająca. http://www.sscc.pl/pliki/duchowosc_wynagradzajaca.pdf oraz Beltrán Villegas sscc, Duchowość wynagradzania w Zgromadzeniu Najświętszych Serc. http://www.sscc.pl/pliki/duchowosc_wynagrodzenia.pdf )

Tekst pierwotnie opublikowany w portalu Fronda.pl w roku 2012