Można nie lubić Jarosława Kaczyńskiego, można się z nim nie zgadzać, ale pewien poziom należy zachować. To, co zrobili redaktorzy z Czerskiej to już nawet nie jest żenada. To ohydne sugerowanie, że Jarosław Kaczyński w Sejmie, trzymając w rękach tablet, ogląda pornografię. Co do intencji autorów nie mam żadnych wątpliwości. Były one po prostu podłe.

Jakub Gołębski i Dorota Karska z serwisu gazeta.pl zmontowali filmik, który w jawny sposób promuje pornografię i zachęca do korzystania z pornograficznych serwisów. Wszystko w szczytnym celu – pomocy wielorybom. Krótki filmik rozpoczyna się obrazkiem ze skąpo ubranymi kobietami i wielkim banerem:  „Oglądając porno, możesz uratować wieloryby”. I dalej, że świat porno w końcu robi coś dobrego dla zwierząt (no tak, do tej pory głównie wykorzystywał je w swoich zoofilskich produkcjach). Teraz przekaże pieniądze organizacji charytatywnej. Za każde 2000 wyświetlonych filmów ssaki te dostaną 1 cent. Zważywszy że tylko w zeszłym roku reklamowany serwis odwiedzany był 88 miliardów razy, więc pewnie i spora suma się uzbiera.

Do udziału w tym „szczytnym celu” zachęcają ponętnie kręcące pośladkami panienki. Nic tylko klikać. W końcu przecież już nie o pornografię chodzi, ale o zwierzęta. A jakie świetne usprawiedliwienie, jak takiego delikwenta przyłapie żona: „Kochanie, co tam oglądasz?”, „ A nic, pomagam zwierzątkom”. Uff, doskonałe alibi. I do tego momentu można co najwyżej zarzucić państwu redaktorom dość żenujące promowanie pornoserwisu.

Manipulacja i podłość zaczynają się za chwilę. Kiedy na ekranie pojawia się hasło: „Nie martw się historią przeglądarki”, kamera pokazuje mężczyzn – jak wynika z kontekstu – oglądających owe porno strony. Jest więc rozmarzony biały mężczyzna, którego  ledwo widać zza laptopa. Jest ciemnoskóry wpatrujący się w telewizor (no tak, kolor skóry nie ma znaczenia, wszak pornografię oglądają wszyscy- i biali, i czarni) . I jest Jarosław Kaczyński w ławach sejmowych śmiejący się nad tabletem. I na obrazu z liderem PiS pojawia się napis: „W końcu robisz coś w imię większego dobra”. Obrazek jak nic sugerujący, że to, co robi Jarosław Kaczyński w Sejmie i co go tak bawi, to pornografia. Jaka to podła insynuacja. Ja rozumiem, że redaktorzy z Czerskiej szukają rozrywek tylko na takich stronach, ale może niech nie przykładają swojej miary do wszystkich, bo to po prostu gnojstwo. Nie wiem, co Jarosław Kaczyński z tym zrobi, ale pozew o zniesławienie by się tu przydał.

Promując pornografię, „Gazeta Wyborcza”, nie po raz pierwszy, pokazała swoje prawdziwe oblicze. Od teraz między bajki schować można jej walkę o prawa kobiet. Jaka to walka, jeśli promuje branżę, która w perfidny sposób kobiety wykorzystuje. Zachęcanie do korzystania z pornografii to nic innego jak zgoda na poniżanie, wykorzystywanie i przemoc wobec kobiet. „Gazeta Wyborcza” zawsze na froncie walki ze stereotypami płciowymi,  tu w stereotypowych rolach obsadza mężczyzn, jako obleśnych konsumentów pornografii. No tak, można ich usprawiedliwić, przecież  tylko pomagają wielorybom.

Doprawdy nie ma znaczenia, na jak szczytny cel pieniądze te mają być przeznaczone. To są brudne pieniądze, naznaczone ludzką krzywdą, wykorzystaniem, zdradą. I nawet dobro wielorybów nie usprawiedliwia. Złe środki nigdy nie doprowadzą do dobrego celu – to podstawowa zasada etyki, o której warto pamiętać.  Naiwnością jest twierdzenie, że twórcy pornostron nagle tacy szlachetni się stali. Gdyby te wartości nie były im obce, nie paraliby się pornobiznesem. A tak to tylko przykrywka, by zdobyć jeszcze więcej użytkowników.

Wstydźcie się redaktorzy z Czerskiej swojej podłości. Wstydźcie się, jeśli jeszcze resztki wstydu i przyzwoitości zachowaliście. Chociaż wasza produkcja to dowód na to, że przyzwoitość jest wam zupełnie obca.

Małgorzata Terlikowska