Kilku biskupów wiedziało o pedofilskich skłonnościach ks. Pawła Kani - przekonuje "Gazeta Wyborcza". Wymienia naziwska: Edward Janiak z Kalisza, Jan Tyrawa z Bydgoszczy, Marian Gołębiewski z Wrocławia, kard. Henryk Gulbinowicz. Dziennik twierdzi, że ma na to dowody.

 

"Jako pierwszy w 2004 r. problemy z niestosownym zachowaniem Kani, który w parafii pw. Świętego Ducha we Wrocławiu pełnił funkcję wikariusza i opiekuna służby liturgicznej ołtarza (ministrantów), zgłaszał ówczesnemu abp. Marianowi Gołębiewskiemu jej proboszcz Czesław Mazur" - pisze "Wyborcza".

Ks. Kania miał wówczas jako nauczyciel religii zgwałcić chłopca. Według "Wyborczej" nic nie dała jednak interwencja ks. proboszcza Mazura. Ks. Kanię "usunięto dopiero rok później, gdy został zatrzymany przez policję" za kolejne czyny pedofilskie. Kapłan został jednak wysłany tylko na urlop - nie wszczęto procedury relegowania ze stanu duchownego. Według "Wyborczej" "z osobistym poręczeniem za Kanię do prokuratury wystąpił wtedy kard. Henryk Gulbinowicz".

Wkrótce, w roku 2005, ks. Kania został przeniesiony do diecezji bydgoskiej bp. Jana Tyrawy. Opiekował się tam ministrantami i nauczał religii - choć toczyło się śledztwo w jego sprawie. "W marcu 2009 r. do proboszcza bydgoskiej parafii ks. Macieja Gutmajera pisze dyrektorka gimnazjum: „Relacje kapłana [Kani – red.] z uczniami są zbyt swobodne, wręcz poufałe […]. Docierające do szkoły skargi rodziców i krytyczne uwagi samych uczniów potwierdzają wyrażone przeze mnie opinie"" - referuje "Wyborcza".

Kapłan odszedł jednak do Wrocławia, trafił do parafii św. Andrzeja Boboli w Miliczu. Znowu posypały się skargi - także w sprawie molestowania ministrantów. Proboszcz jednak nie reagował, pisze "Wyborcza", stąd wikary ks. Radosław Bariasz oraz jeden z ministrantów udali się na skargę do biskupa pomocnicznego, Edwarda Janiaka. Efektów jednak nie było; dopiero w 2010 roku ks. Kania został odwołany z Milicza, gdy uprawomocnił się jego wyrok za sprawę z roku 2005. Dostał karę za pornografię dziecięcą - w zawieszeniu.

Kania działał dalej. Trafił do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego dla Dorosłych Sióstr Boromeuszek we Wrocławiu. W 2012 roku zatrzymano go z nieletnim chłopcem w hotelu. W wynajętm pokoju była kamera i filmy pedofilskie z udziałem duchownego i dziecka. W samochodzie miał dalsze materiały pedofilskie.

W okresie, gdy obowiązywał go zakaz pracy z dziećmi i mieszkał u sióstr, pisze "Wyborcza", zgwałcił chłopca, którego znał z Bydgoszczy.

Teraz pedofil Kania odbywa karę 7 lat więzienia w Oleśnicy. Połowa kary już minęła.

bsw/Wyborcza.pl