Nikt nie liczy, ilu dziennikarzy działaczy, jest mordowanych, ginie w dziwnych okolicznościach głównie w samej Rosji. Nie ma reakcji na przypadki tortur, represji. Zachód od czasu do czasu podnosi głowę i wyda ostrzeżenie, nałoży sankcje, jak w przypadku skandalicznego zabójstwa prawnika Siergieja Magnickiego. Jednak tysiące śmierci, prześladowań, represji – uchodzą Kremlowi od lat zupełnie na sucho - czytamy w ciekawym artykule na stronie ,,Polskiego Radia''.

Polskie Radio na kanwie sprawy Skripala przypomniało o niezliczonych wprost rosyjskich mordach w ostatnich latach. W artykule czytamy między innymi:

Aleksander Litwinienko został otruty radioaktywnym polonem, który przetransportowali do Wielkiej Brytanii dwaj Rosjanie. Śledztwo brytyjskie wskazuje na Kreml jako zleceniodawcę morderstwa.

Inne głośne przypadki tajemniczych zgonów to śmierć oligarchy Borysa Bieriezowskiego czy Aleksandra Pierielicznego, który ujawniał przypadki korupcji w Rosji. Ale takich sytuacji było o wiele więcej - jak wyliczają eksperci - co najmniej kilkanaście.

W 2013 z pętlą na szyi w swoim domu znaleziony został oligarcha, wróg Kremla Borys Bieriezowski. Podejrzaną śmiercią zginęło kilku jego partnerów biznesowych. Multimilioner Scot Young, zginął rzekomo po tym jak wypadł z okna we własnym domu i nadział się na pręty płotu.  Badri Patarkaciszwili, partner biznesowy Bieriezowskiego, zmarł rzekomo na atak serca.

Aleksander Pieriepiliczny również zmarł w 2009 roku rzekomo na atak serca. 44-latek dostarczył dowodów na korupcję w Rosji. W 2015 roku stwierdzono, że mógł być otruty gelsemium. Inne trucizny, które używane są  przez Kreml, to opioidy, dioksyny (którymi próbowano otruć prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę) czy substancje radioaktywne (na przykład polon, który mordercy Litwinienki wieźli przez całą Europę do Londynu). Rosjanie nie wahają się użyć, jak widać, bardzo niebezpiecznej broni chemicznej.

Na Ukrainie roi się od zabójstw, o które podejrzewa się służby specjalne Rosji. Tam ofiarą niezidentyfikowanych do tej pory morderców padli m.in. dziennikarz ”Białoruskiego Partizana” i ”Ukraińskiej Prawdy” Pawło Szeremet, ginęli oficerowie ukraińskich służb, w dziwnym wypadku zginęli wracający z Polski politolodzy, którzy byli prelegentami konferencji o projekcie Międzymorza i badali sprawę zbrodni w Donbasie.

23 marca 2017 roku zastrzelony w biały dzień w Kijowie został Denys Woronienkow, komunistyczny deputowany, który krytykował ostro Putina, po czym zbiegł z Rosji na Ukrainę. Zrzekł się rosyjskiego obywatelstwa i otrzymał ukraiński paszport.

W 2017 roku na Ukrainie zginęła czeczeńska działaczka i wolontariuszka, lekarka Amina Okujewa, ranny został jej mąż Adam Osmajew, który oskarżany jest o udział w zamachu na Putina.

W Rosji zabijani są również przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego, m.in. dziennikarze, działacze, politycy. Jak się szacuje, w Rosji w ciągu ostatnich 25 lat zginęło około trzystu dziennikarzy. Wielu z nich zajmowało się sytuacją w Czeczenii, prawami człowieka, tropiło korupcję w administracji, samorządach czy biznesie. 

Cały raport na łamach Polskiego Radia - polecamy

mod/Polskie Radio