Przewodniczący wiedeńskiej Żydowskiej Wspólnoty Kulturowej zwrócił uwagę na bardzo ważną i znamienną kwestię w związku z zamachami w Paryżu. Otóż cały zachodni świat oraz wszyscy, którzy utożsamiają się z częścią przynajmniej wartości tego świata zapewniają, że „są Charlie”. Tymczasem zupełnie nikt nie mówi: „jestem Żydem!”; nikt nie zwraca uwagi na cztery ofiary islamskiej przemocy, które zginęły w żydowskim koszernym supermarkecie.

Oczywiście: zbrodnia na redakcji Charlie Hebdo była pierwsza i bardziej krwawa, pochłaniając 10 ofiar, a łącznie z policjantami – 12. Dobrze jednak wiemy, dlaczego muzułmanie zamordowali rysowników: w odwecie za obrażanie proroka Mahometa.

Tymczasem mord na czterech Żydach w sklepie koszernym był po prostu przejawem obrzydliwego arabskiego antysemityzmu, przybierającego, oczywiście, szaty antysyjonizmu. Jednak, przyznacie Państwo, pomysł zabijania Żydów mieszkających we Francji w odwecie za działania Żydów z Izraela nie ma sensu – to po prostu nienawiść do Żydów jako do ludzi konkretnego pochodzenia i konkretnej religii. Tymczasem, jak zauważa Oskar Deutsch z wiedeńskiej Wspólnoty Kulturalnej Żydów, sprawa ta nie znajduje żadnego oddźwięku w mowach polityków ani w mediach.

„Po zamachach w Tuluzie i Brukseli był to trzeci zamach terrorystycznych islamskich fanatyków na żydowskie obiekty w Europie” – pisze Oskar Deutsch. „Żydowska wspólnota zastanawia się, dlaczego jest tak upamiętnić  [zamordowanych ] Żydów i wspomnieć o nich z imienia, tak, by nigdy nie zostali zapomniani. Byli obywatelami Europy, którzy stracili życie ze względu na swoją religię” – dodaje Deutsch.

Trzeba przyznać mu zdecydowaną rację: zwłaszcza, że zamach na koszerny supermarket miał miejsce w piątek. Deutsch wyjaśnia, że Żydzi byli w nim obecni właśnie w ten dzień, by zrobić zakupu na nadchodzący szabas. Zamordowanych Żydów spotyka jednak taki sam los, jak 2000 ofiar terrorystów z Boko Haram, którzy dokonali wyjątkowo okrutnej masakry w Nigerii.

Pomimo kilku gestów pod adresem ofiar z koszernego sklepu, przekaz jest jasny: Europa woli pamiętać o bluźnierczych rysownikach, niż o religijnych Żydach czy o anonimowych Afrykańczykach. Taka to właśnie postępowa cywilizacja. Cóż, ja wolę powiedzieć: "jestem Żydem!". Bo wolność czczenia Boga to bliższa mi wartość, niż wolność tego Boga niewybrednego obśmiewania. 

Paweł Chmielewski