Cztery osoby zabite i około trzydziestu zaginionych - to najnowszy bilans zejścia lawiny na hotel w środkowych Włoszech. Wśród ofiar nie ma Polaków. Coraz bardziej nikłe są nadzieje na znalezienie żywych ludzi pod tonami gruzu i śniegu, które przywaliły budynek znajdujący się na wysokości 1200 metrów nad poziomem morza na całkowitym odludziu. 

W hotelu, jak ustalono, mogło znajdować się nawet 35 osób, o pięć więcej niż przypuszczano. Dwie ocalały, ponieważ w momencie zejścia lawiny, znajdowały się na zewnątrz. Po przybyciu ekip ratunkowych, po czwartej nad ranem, w stanie skrajnego wychłodzenia, odwieziono je do szpitala.

Członkowie górskiego pogotowia ratunkowego ustalili, że czoło lawiny, która zeszła w środę po godzinie siedemnastej w następstwie kilku silnych wstrząsów sejsmicznych, miało trzysta metrów długości. Zdołała ona przesunąć hotel o dziesięć metrów i zmieść piętro,na którym były pokoje gości.

Pomieszczenia na parterze i podziemia wypełnione są kamieniami, fragmentami drzew i śniegiem. Szanse na przeżycie pod ich grubą warstwą ratownicy oceniają jako niewielkie.

krp/IAR, PAP, Fronda.pl