„Wycofuję się ze wszystkiego, co powiedziałem na temat Ukrainy, na temat wsparcia tego kraju” – powiedział gen. Waldemar Skrzypczak. Powodem ma być uhonorowanie UPA przez ukraiński parlament. Z rąk UPA zginęła rodzina generała.

Generał Skrzypczak należał do najbardziej entuzjastycznych zwolenników wspierania Ukrainy w konflikcie z Rosją. Przekonywał, że bezpośredni konflikt z Rosją jest mało prawdopodobny, ale jednocześnie chciał, aby Polska wysyłała na Ukrainę broń ofensywną, w tym czołgi.

Teraz wszystko odwołuje. Dlaczego? Powodem ma być fakt, że Ukraina nie liczy się z Polską, honorując żołnierzy UPA. Z rąk tego ugrupowania zginął wuj generała.

Zastanawiająca jest wolta byłego wiceministra obrony. To tak, gdyby nagle obrażać się na NATO, bo w końcu są tam Niemcy, a z rąk Niemców zginęło w czasie II wojny światowej kilka milionów rodaków. Jak zareagowalibyśmy, gdyby któryś z generałów oświadczył nagle, że trzeba wystąpić z NATO, bo Niemcy zabijali w czasie wojny Polaków?

Zadziwia emocjonalna wypowiedź generała, podważająca wiarygodność jego wcześniejszych wypowiedzi. Być może jest to zapowiedź, że od tej pory będzie ważył słowa. Odnosiłem wrażenie, że wiele jego wypowiedzi było nacechowanych emocjami. Na przykład ta, w programie Moniki Olejnik, z końca stycznia br., w której stwierdził, że Polska powinna wysyłać na Ukrainę broń ofensywną np. czołgi na pierwszą linię frontu.

Cała sytuacja pokazuje jak bardzo potrzebny jest pilny dialog polsko-ukraiński, także na tematy bolesne, jaką jest m.in. rzeź na Wołyniu. Bez tego nie ma szans na proces pojednania. Bez pojednania nie będzie też możliwa ścisła współpraca między Polakami a Ukraińcami.

Tomasz Teluk