Krzysztof Wołodźko 
 
Henryka Kamieńskiego pytanie o Rosję: między filozofią dziejów a filozofią społeczną
 
 

Czy można myśleć o Polsce, bez odniesienia do Rosji? Pytanie to, na pozór oderwane od dzisiejszych realiów, niewygodne dla tych, którzy lekceważą autentyczne myślenie historyczne, nieustannie nurtuje polską myśl. Jego aktualność wynika przede wszystkim ze świadomości, że Rosja nie da się zepchnąć na margines Europy, a jej ambicje, dziś określane mianem „postimperialnych”, nie wygasły. „Idea rosyjska” ewoluuje. Pierwotny spór między okcydentalistami a słowianofilami przybierał w dziejach Rosji wielorakie formy, ale zawsze w jego centrum stały podobne zagadnienia: problem rosyjskich przeznaczeń historycznych, rola ludu rosyjskiego, sposoby sprawowania władzy. Wiele znaczyło w tym kontekście pytanie o granice imperium, do którego istoty należy świadomość konieczności poszerzania zdobyczy – terytorialnych, kulturowych, ekonomicznych.

Amerykański sowietolog Mosze Lewin na początku lat 90.tych XX wieku pouczał swych rodaków – „Nie wolno powierzać [interpretowania] Rosji Polakom: oni nie myślą uczciwie”[1]. Jakkolwiek skrajna, opinia ta może służyć jako pretekst do następującej refleksji – czy trauma historycznych doświadczeń pozwala Polakom opisać Rosję w sposób rzeczowy, ważny dla filozoficznego dyskursu? Co miałoby gwarantować ową „uczciwość”, postulowaną przez profesora Lewina? Trwały dystans geopolityczny, brak poczucia krzywdy we wzajemnych relacjach, „przyjazne sąsiedztwo”? Pełne obaw wizje Rosji dyktowały nam poczucie niepewności i zagrożenia oraz świadomość historycznych klęsk i strach przed ich powtórzeniem. Poczucie religijnej, kulturowej i ustrojowej odrębności od wieków kładą się cieniem na wzajemnych relacjach. Inteligencji polskiej towarzyszyło przy tym (do dziś nie wykorzenione) poczucie wyższości wobec Rosjan. Juliusz Mieroszewski wydobył na światło dzienne ułomność tego kompleksu, pytając stanowczo w latach 70-tych ubiegłego wieku – „Jeśli Rosjanie są zawszoną nicością, to czym jesteśmy my, Polacy – którzy pozwoliliśmy tej bandzie półanalfabetów zepchnąć się spod Smoleńska na rogatki Przemyśla?”[2].

Nie sposób dezawuować polskich doświadczeń tylko z tej racji, że wyciśnięte na nich piętno historii stawiać nas może w sytuacji wyzwoleńca, który nie wyzbył się niewolniczych resentymentów. Jednakże to od nas zależy, czy z polsko-rosyjskiej przeszłości zagospodarujemy tylko antyrosyjski kompleks. Analiza tego, co mają do powiedzenia w kwestii rosyjskiej środki masowego przekazu, zdaje się wskazywać na upowszechnienie takiej tendencji. Jest ona zresztą z wielu przyczyn najłatwiejsza – atmosfera umysłowa, dość powszechna ignorancja w sprawach Rosji powodują, że zatracamy część własnego kulturowego dorobku, kształtującego się przez stulecia w relacji ze Wschodem. Kulturowa, w dużej mierze wymuszona procesami historycznymi i geopolitycznymi „okcydentalizacja”, jaka niemal bezrefleksyjnie dokonuje się w Polsce, może na dłuższą metę czynić nas bezbronnymi wobec wyzwań przychodzących ze Wschodu.

Dla polskich elit politycznych Rosja wydaje się być tematem wstydliwym. Tu również rysują się wyraźne skrajności – część z nich, przychylna Rosji, opiera jej znajomość na niegdysiejszych kontaktach z wysokimi urzędnikami radzieckimi. Ta Rosja, która jest im bliska, to swoista efemeryda, w której sentymentalne fikcje mieszają się z radzieckimi faktami. Dla innych analiza Rosji zamyka się w określeniu – „imperium zła”. Ale malowniczość nie przydaje temu skojarzeniu treści. W każdym razie nie wiele więcej przenika do publicznej debaty, co pośrednio świadczy o tych, którzy odpowiadają za publiczny dyskurs. Wyobraźnię masową karmią stereotypy. Nie jest to wyłącznie specyfika polska, jednak zastanawia, dlaczego poprzeczka nie zostaje podniesiona wyżej?

Mając w pamięci, że „białe plamy” nie znikają same tym bardziej należy podjąć wysiłek zbadania i zrozumienia tego, co stanowi nasze rodzime dziedzictwo historyczne. Samoświadomość historyczna wymaga sięgnięcia w przeszłość, nie tylko w imię martyrologicznych wspomnień, ale przede wszystkim z nadzieją na przyszłe korzyści. Zarówno te bardziej wysublimowane, odnoszące się do świata literatury pięknej, filozofii czy analizy socjo- i politologicznej, jak i bardziej utylitarne – umożliwiające prowadzenie polityki międzynarodowej.

Artykuł niniejszy stawia sobie za cel prezentację myśli Henryka Kamieńskiego (1813-1865), autora książki Rosja i Europa. Polska. Wstęp do badań nad Rosją i Moskalami. Polski filozof, socjolog i ekonomista starał się w latach 50.tych i 60.tych XIX wieku uświadomić swym współczesnym złożoność polsko-rosyjskich relacji, opisanych na szerokim, historycznym i geopolitycznym tle. Sprawy Rosji, którą określał mianem „barbarii”, uznawał za istotne nie tylko z polskiej perspektywy, ale wskazywał na cywilizacyjne zagrożenia, jakie mogą wyniknąć dla Europy z lekceważenia imperium carów. Równocześnie, na co wskazuje Wojciech Karpiński – znawca dorobku Kamieńskiego, „nakreślone przez niego socjologiczne i politologiczne interpretacje fenomenu totalitarnego (avant la lettre, lecz z głębokim przeniknięciem ducha tych procesów), nie mają sobie równych w europejskiej myśli XIX stulecia i zachowują swoje znaczenie w końcu XX wieku”...

CAŁOŚĆ - TUTAJ

cyt. za salon24.pl