Swoje plucie Kuba Wojewódzki zaczyna od stwierdzenia, że Kościół w Polsce ma dziś dla niego twarz byłego arcybiskupa Wesołowskiego. „To, co ostatnio wyprawiają w Polsce, to absolutny obyczajowy zaduch i uzurpowanie sobie prawa do gmerania nam w duszach bez znieczulenia. Tłumienie wolności słowa, pakowanie się z czarnymi drogimi butami na porodówkę, do nauki i naszego portfela” - wyjaśnia swoje enigmatyczne myśli „Król TVN”.

Właściwie, trudno zgadnąć, dlaczego Kościół ma mieć twarz byłego arcybiskupa, skoro został on już pozbawiony swojego tytułu i odsunięty od sprawowania urzędu czeka na kolejne kroki toczącego się przeciw niemu postępowania. Ale trudno nadążyć za rozumowaniem mainstreamowego celebryty...

Wojewódzki, nierozpraszany przez dziennikarza Weekend.gazeta.pl brnie więc dalej: „Kościół przestał być narzędziem Chrystusa, a stał się narzędziem chytrusa. (…) Religia jest albo dla tchórzy, albo dla ludzi niepotrafiących mocno, ale samodzielnie trzymać steru własnego sumienia. Wiara coraz częściej kojarzy mi się z oddawaniem czci szakalom przez osły. Kościół jest jak McDonald’s - przede wszystkim liczy klientów. Jakość obsługi schodzi na kolejny plan”.

Okazuje się, że przyczyną do takiej surowej „oceny” stał się pogrzeb Anny Przybylskiej, w którym uczestniczył nasz drogi „Król TVN”. Nie spodobało mu się to, że ksiądz mówił z „zaangażowaniem sprzedawcy mebli”. Wojewódzki jest także oburzony na stwierdzenie, że „Bóg jest miłosierny i łaskawy”, bo jego zdaniem, matkę trójce dzieciaków może zabrać tylko „bezlitosny egoista”.

„W trakcie mszy poświęconej zmarłej osobie Kościół nie zajmuje się tym, kto odszedł, nie zajmuje się jej rodziną i bólem. Kościół zajmuje się sobą. Swoim pieprzonym ewangelicznym narcyzmem. Jak padły słowa „Przeprośmy za nasze grzechy”, to aż zacisnąłem pięści z bezradności. A kiedy wy przeprosicie za swoje - za obłudę, pedofilię, zachłanność i bizantyjski styl życia? Kiedy ten wasz Bóg przeprosi rodzinę Ani, że gdy ona odchodziła, on zajmował się doglądaniem budowy kolejnej świątyni. Niech przeprosi Jarka, że zabrał matkę jego dzieci” - grzmi Wojewódzki na łamach „Wyborczej”.

Celebryta przy okazji oburzył się również na ludzi, którzy nie chcą przychodzić do jego śmiesznego programu. „Statystycznie szerokim łukiem omijają mnie sportowcy-katolicy. Tacy, co to się nie wstydzą Jezusa. Najwyraźniej długie treningi oraz debaty z sacrum powodują, że wypacają poczucie humoru” - mówił, dość jasno sugerując, że chodzi mu m.in. o Agnieszkę Radwańską.

MaR/Wpolityce.pl/Weekend.gazeta.pl