Podziękowanie 
Niekiedy wydarza się coś takiego, co nas tak bardzo obchodzi, co jest dla nas tak bardzo ważne, a co zarazem tak trudno wyrazić słowami, bo zwyczajnie brakuje odpowiednich słów i wtedy pozostaje powiedzieć po prostu – dziękuję. Niniejszym dziękuję moim Przyjaciołom, którzy przetrwali ze mną ten jakże trudny, ośmioletni, czas, dziękuję Uczestnikom moich spotkań autorskich i procesów, którzy wspierali mnie swoją obecnością i dobrym słowem, dziękuję Czytelnikom moich książek, którzy częstokroć po ich lekturze w wielkiej liczbie dzielili się ze mną swoimi, jakże krzepiącymi, refleksjami, na koniec dziękuję Wszystkim Ludziom Dobrej Woli, którzy do końca wierzyli w moją niewinność, mało tysiąc razy wspierając mnie modlitwą, którzy zapisali w mojej pamięci i przede wszystkim w moim sercu trwały ślad i których wspomnienie, bez względu na to co przyniesie los, już zawsze będzie mi towarzyszyć – dzięki Wam nigdy na tej hańbiącej ławie oskarżonych nie byłem sam, bo Wasze modlitwy i myśli były tam razem ze mną. I wiem to na pewno - bez Was, bez tych wszystkich Wspaniałych Ludzi kroczących przez życie niełatwą ścieżką Prawdziwego Człowieka i znajdujących jeszcze siły na wspieranie innych ludzi, nie byłbym dziś w tym miejscu, w którym jestem. Być może nic już w moim życiu nie będzie ważniejsze niż ten proces uosabiający walkę zwykłego człowieka z wszechwładzą rządzących - sitwą III RP – być może po to trzeba było przejść tę trudną drogę, by już nikt nigdy nie musiał podążać podobną…

Kończący się rok, z wiadomych względów, był dla mnie niezwykłym czasem, ale przecież był to niezwykły czas także w wymiarze tysiąckrotnie szerszym i ważniejszym, niż tylko mój osobisty. Z jednej strony to czas jakby żywcem nawiązujący do Adama Mickiewicza i jego „Pana Tadeusza” - „urodzony w niewoli, okuty w powiciu, ja tylko jedna taka wiosnę miałem w życiu” - z drugiej do Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego - „gdy wieje wiatr historii, ludziom rosną skrzydła, jak ptakom, a trzęsą się portki pętakom”. Jakże aktualny jest ten najprostszy wskaźnik poziomu społeczeństwa „opracowany” onegdaj przez poetę. O tym, że w kończącym się 2015 roku wiatr historii wiał, niczym halny w Tatrach, nie trzeba nikogo przekonywać. W odchodzącym powoli w przeszłość roku w miejsce falsyfikatów wartości pojawiły się w Polsce wartości prawdziwe, co dla cyników do niedawna rządzących Polską jest nie do zaakceptowania. Ich działanie przez ostatnich osiem lat przywodziły mi na myśl obraz Pietera Breughla „Ślepcy”. Oto widzimy idących za sobą ślepców: każdy następny trzyma rękę na ramieniu poprzednika. Pierwszy z nich potknął się i za chwilę padnie w przepaść. On już wie, że jego los się dopełnił, ale następni są nieświadomi dramatu, który za chwilę się rozegra – zapewne wszyscy spadną w przepaść. Na twarzach ostatnich widać jeszcze spokój i ufność, na twarzach tych, którzy szli za przewodnikiem, jest już niepokój... Na skutek wyborów dokonanych wiosną i jesienią kończącego się roku uciekliśmy z nad takiej przepaści, w którą nas spychano, można by rzecz – uciekliśmy z nad samej jej krawędzi. Przed nami czas naprawy kraju - długi i trudny marsz, ale to będzie dobra droga, z dobrym finałem. 

Raz jeszcze dziękując za całe otrzymane Dobro życzę wszystkim Czytelnikom, by czas Świąt Bożego Narodzenia był dla Państwa czasem ciepła i miłości, a zarazem czasem wzmocnienia: prawdy wolności i wolności w prawdzie - trwania w świętości. Z Panem Bogiem. 

Wojciech Sumliński