Wnuk byłego prezydenta Lecha Wałęsy, Dominik W., może trafić do więzienia nawet na 12 lat.

Ujawniane są szczegóły interwencji z jgo zatrzymania w lutym, po tym, jak jeździł szaleńczo samochodem ulicami Trójmiasta.

,,Nie wiecie kim jest mój dziadek'' - miał odgrażać się według pielęgniarek Dominik W., miotąc przy okazji niecenzuralnymi wyzwiskami. Chłopak miotał się i szarpał, nie chcąc pozwolić na pobranie krewi. Wreszcie został obezwładniony przez policjantów - wówczas uspokoił się, ale zaczął ich wyzywać.

Dominika W. zatrzymano w lutym za jazdę samochodem w stanie wskazującym - miał ponad 2 promile alkoholu we krwi. Prócz jazdy pod wpływem zarzucono mu też spowodowanie zagrożenia w rcuhu lądowym - jeździł szaleństwo, zbaczając z ulicy. Dominik W. miał też rzucić się na ochroniarza, który interweniował po tym, jak chłopak zatrzymał się pod sklepem.

,,Wyszedłem ze sklepu, chciałem go zatrzymać, on odpalił silnik i próbował odjechać, uderzył w dwa zaparkowane samochody. Groził mi, wyzywał, szarpał się'' - mówił przd sądem ochroniarz.

Dominikowi W. grozi teraz do 12 lat więzienia. Ale to tylko jedna sprawa, bo przed sądem toczy się też proces, w którym wnuk Wałęsy odpowiada za naruszenie nietykalności cielesnej i ugodzenie nożem kobiety, swojej byłej partnerki.

bb/se.pl