Funkcja asystenta seksualnego mogłaby być pełniona zarówno przez kobiety jak i przez mężczyzn. Chodzi tu o dostarczenie osobom niepełnosprawnym fizycznie lub mentalnie „erotycznych, zmysłowych lub seksualnych doświadczeń”. Ma to na celu pomoc osobom niepełnosprawnym w uporaniu się z „dysfunkcyjnymi uczuciami złości i agresji”.
Asystenci seksualni byliby opłacani przez Ministerstwo Zdrowia. Wymogi to pełnoletność, odbyta wymaga przez państwo edukacja oraz certyfikat w związku z ich „stabilnością psycho-seksualną”.
Notka, która wyjaśnia ustawę, mówi o „odpowiednio przeszkolonych” osobach, które pomogą niepełnosprawnym „w badaniu ich własnych chciał poprzez akty intymne i masturbację”.
„Wiele osób niepełnosprawnych nie jest w stanie w sposób niezależny utrzymywać międzyludzkich relacji… ze względu na ograniczoną mobilność lub kondycję fizyczną, która różni się od dominującego modelu estetycznego uważanego za atrakcyjny” – czytamy w notatce.
„W niektórych wypadkach można do tego dodać niemożność osiągnięcia satysfakcjonujących praktyk masturbacyjnych (…) Może to spowodować stan afektywnej lub relacyjnej marginalizacji” – wyjaśnia ustawodawca.
Inicjatorzy zastrzegają, że asystent seksualny to nie to samo, co prostytutka. Będzie mógł czy mogła pracować bowiem nie tylko z osobą upośledzoną, ale także z lekarzami czy rodzinami, a to dzięki specjalnym szkoleniom medycznym i psychologicznym.
Co więcej, asystenci seksualni to nie novum w Europie. Podobne rozwiązania funkcjonują już w Szwajcarii, Danii, Holandii, Austrii oraz w Niemczech.
pac/lsn