Wojna wywołana przez Putina w Syrii uderzyła rykoszetem w Europę. Setki tysięcy uchodźców są wynikiem barbarzyńskich bombardowań syryjskich miast przez rosyjskie lotnictwo. Fale uchodźców spowodowały poważny kryzys w Unii Europejskiej i stały się przyczyną rosnącej popularności skrajnie prawicowych populistów, którzy działają w interesie agresywnej Rosji.

Nie jest tajemnicą, że uchodźcy stali się narzędziem rosyjskiej wojny hybrydowej przeciwko Europie. Przypomnijmy, według oświadczeń wysokich urzędników NATO, Rosja „używa uchodźców jako żywej broni przeciwko Europie”. O tym jeszcze w marcu 2018 roku powiedział Sekretarz Generalny Sojuszu – Jens Stoltenberg.

Z kolei zmarły amerykański senator – John McCain w ostrym przemówieniu na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium (13 lutego 2016 roku) zaznaczył, że dyktator Władimir Putin chce „zaognić konflikt uchodźczy i wykorzystać go jako broń do podziału transatlantyckiego przymierza, a tym samym podkopać europejski projekt”. Dodał także, że „apetyt Putina rośnie w miarę jedzenia”.

Ofensywa marionetek Putina w syryjskiej prowincji Idlib sprowokuje nową falę uchodźców do Europy i nowy poważny kryzys w UE. Dlatego bezczelne działania przywódców Rosji, Iranu i ich stronników w Syrii stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa europejskiego i globalnego.

Prowincja Idlib jest jedną z czterech stref deeskalacji, uzgodnionych przez Rosję, Turcję i Iran, podczas szczytu w Astanie w Kazachstanie. W 2018 roku sprzymierzeńcy Putina z Asadem na czele stopniowo zaczęli odzyskiwać kontrolę nad tymi terytoriami. Scenariusz był identyczny: irańsko-syryjskie siły oblegały przyczółki kontrolowane przez siły antyrządowe, a rosyjskie lotnictwo całkowicie niszczyło syryjskie miasta.

Wyjątkowość prowincji Idlib wyraża się w tym, że po zdobyciu stref deeskalacji we Wschodniej Gucie i prowincji Dara jednostki wojskowe opozycji, które zgodziły się na rozejm, zostały wysłane wraz z rodzinami do prowincji Idlib. W ten sposób ta prowincja stała się największą, potężnym bastionem syryjskich sił antyasadowskich.

Obecnie w prowincji żyje około 3 milionów ludzi. Liczba oddziałów demokratycznej syryjskiej opozycji wynosi około 85 – 100 tysięcy osób. Oprócz tego w prowincji Idlib zlokalizowane też 50 – 60 tysięcy radykalnych islamistów z organizacji „Dżabhat an-Nusra”, którzy również walczą z Asadem, ale w większości krajów – w tym na Zachodzie – są uznawani za organizację terrorystyczną. W przypadku ofensywy wojskowej około 600 tysięcy bojowników będzie uczestniczyć w działaniach wojennych, po 300 tysięcy po każdej stronie.

Igor Semywołos z Centrum Badań Bliskowschodnich w Kijowie, mówiąc na łamach portalu Apostrophe o sytuacji w Syrii, stwierdził: „Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Problem polega nie na tym, że armia syryjska zaatakuje Idlib, a na tym, że będzie mogła zdobyć fortyfikacje opozycji jedynie za pomocą masowych bombardowań. Co więcej, w wyniku wojny syryjskiej ma ogromna większość fortyfikacji komponent podziemny, charakterystyczny dla wielu miast na Bliskim Wschodzie. Dlatego analogicznie do Wschodniej Guty można przypuszczać, że Syryjczycy wykorzystają składniki chloru, by zasiać panikę i zmusić rebeliantów do poddania się”.

Kiedy w prowincji na północnym zachodzie Syrii rozpocznie się ofensywa rosyjskich sprzymierzeńców, setki tysięcy uchodźców uda się przez Turcję do Europy. Od 250 tysięcy do miliona osób – według różnych szacunków – będzie chciało uciec z rąk okrutnych morderców syryjskiego dyktatora. Jeśli Zachód kierowany przez USA nie powstrzyma rzezi w prowincji Idlib, Europę zaleją hordy uchodźców, wśród których będą też tysiące radykalnych islamistów. Tego właśnie chce Putin, który sprowokował wojnę w Syrii i ciągle dolewa oliwy do ognia. Wojna w Syrii to jego wojna przeciwko wszystkim narodom Europy.

Włodzimierz Iszczuk

dam/jagiellonia.org