Jestem ogromnie ciekaw, jak w nowej politycznej rzeczywistości zachowają się media mainstreamowe. Do tej pory miały one wypracowane sposoby na ukrywanie, przemilczanie oraz pomniejszanie wszystkich negatywnych spraw związanych z polityczną działalnością Donalda Tuska. Wyćwiczone metody przekuwania porażek w niewiele znaczące zdarzenia bez żadnych konsekwencji, jak np. bagatelizowanie skandalicznego opóźnienia gazoportu w Świnoujściu. Dopiero w tym tygodniu, kiedy Gazprom ogranicza nam dostawy rosyjskiego gazu, w pełni wyszło na jaw zagrożenie dla polskiej gospodarki. 

Kto by się jednak przejmował dziś Świnoujściem, skoro osiągnęliśmy światowy sukces, dzięki wybraniu Tuska do europejskiej stolicy naszego zjednoczonego regionu świata.  On zaś sam już nie ma głowy do gazu, bo musi pakować walizki do Brukseli, w wyniku supertajnej operacji autokatapultowania się na stanowisko szefa Rady Europy. Zawleczkę odpalająca wyrzutnię, od trzech lat miała w swojej delikatnej dłoni Angela Merkel. W czerwcu tego roku, kiedy powinien być oddany do użytku gazoport w Świnoujściu, premier dbał już wyłącznie o to, aby dobrze oliwić wyrzutnię. 

Sprawy przykre dla wizerunku Tuska zwykle media te ukrywały.  Ostatni przykład z tego tygodnia. W „Gazecie Wyborczej” nie znajdzie się ani jednego zdania o tym, jak kibice siatkówki w łódzkiej hali sportowej wygwizdali Tuska, o którego obecności na widowni podczas meczu Polska –USA  poinformował spiker zawodów.   
Prawdziwą szkołę życie przejdą media prorządowe przez najbliższy rok, kiedy następczynią Tuska na stanowisku premiera zostanie Ewa Kopacz, co już zapowiedział prezydent Bronisław Komorowski. Naprawdę trzeba będzie nie lada wirtuozerii i zakłamania, żeby o nowej premier napisać coś korzystnego, nie mówiąc już nawet o czymś miłym i sympatycznym. 

Zakładam jednak optymistycznie, że media o jakich mówię, z czasem wybrną z tych kłopotów. Na początku całkowicie wyeliminują z biografii przeszłość Ewy Kopacz. Prowadzenie ośrodka zdrowia w Szydłowcu, jej początki polityczne w Unii Wolności, a później w Platformie, kierowanie ministerstwem zdrowia, marszałkowanie w Sejmie. O tym trzeba zapomnieć. Wykreślić.

Zanim sztuka portretowania Ewy Kopacz zostanie opanowana na codzienny użytek, zanim dokonania nowej premier będą sie nadawały do medialnego rozgłosu, życzliwe jej formacji partyjnego media,  wprzęgną do rydwanu chwalców, głodnych obecności w publikatorach polityków, komentatorów, dziennikarzy. Próbkę tej metody dała „Gazeta Wyborcza”, ciągle idąca w awangardzie ruchu popierającego rządy PO. Wykorzystując Janusza Palikota rozpoczęła subtelnie zbierać materiał pod przyszły pomnik.  

Oto początek budowy przyszłego wizerunku pani premier Kopacz: - Stanowcza, charakterna, ale czasami histeryczna kobieta.  Czekam na postępy w tej ważnej dziedzinie życia medialnego.

Jerzy Jachowicz

Felieton ukazał się na łamach www.sdp.pl