Na tzw. „łączce” na Wojskowych Powązkach w czasie komunizmu potajemnie grzebano zamordowanych członków podziemia niepodległościowego. Później chowano tam także ich katów - komunistycznych notabli.

Wpisanie kwatery „Ł” do rejestru cmentarzy wojennych zablokuje kolejne pochówki w tym miejscu. Aby można było tego dokonać, trzeba przenieść dwa współczesne groby, jeden z wiosny br. oraz drugi z lat 90. Do tego potrzebna jest zgoda bliskich.

Zdaniem Beaty Sławińskiej z fundacji „Łączka”, sprawa ma podłoże polityczne, gdyż władzom miasta i województwa, zależy na odwlekaniu tej decyzji w czasie, by „ewentualnie nie zaszkodzić sobie przed wyborami”. – Ciągle są jak gdyby w mediach podawane informacje, że coś będzie w sierpniu, później okazuje się, że nie ma podjętej decyzji, że jest przenoszone na wrzesień albo i dalej. Ja mam jednak nadzieję, że wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski zreflektuje się i powiedział, że ta część łączki, czyli kwatera „Ł”, będzie cmentarzem wojennym to tak rzeczywiście się stanie. Tam są dwa rowy. Myślę, że akurat rodziny ludzi tam pochowanych nie będą stawały przeciwko temu, żeby to było miejsce uznane za cmentarz wojenny i żeby właśnie tam między innymi powstała pierwsza część panteonu. Przypomnę tylko, że tam jest symboliczny grób taty Tadeusza Leśnikowskiego, oraz pochowana jest tam jego małżonka, która została zamordowana przez komunistów – powiedziała Sławińska Naszemu Dziennikowi.

Jak informuje jeden z dzienników, wojewoda mazowiecki do rejestru miejsc pamięci narodowej zamierza wpisać tylko część terenu gdzie w latach 1948 – 1956 byli grzebani pomordowani w więzieniu na Rakowieckiej. Nie dotyczy to miejsc, gdzie w latach 80 powstały groby na dołach śmierci z lat 40. i 50.

Na warszawskich Powązkach w kwaterze „Ł” grupa badawcza IPN ekshumowała już szczątki 194 osób. Dalsze prace mają ruszyć we wrześniu.

ed/Radia Maryja