"Władze RP są nadmiernie uległe wobec roszczeń Kościoła w sprawach finansowych, edukacyjnych, blokowania inicjatyw legislacyjnych w tzw. gorących materiach prawnych i społecznych (np. związki partnerskie, przemoc w rodzinie) czy demonstracyjnego eksponowania symboli religijnych w instytucjach publicznych" – piszą w liście do władz państwowych sygnatariusze listu.

Z góry zaznaczają, że ich apel nie jest skierowany bezpośrednio do Kościoła, ale do przedstawicieli władzy. Zarzucają politykom uległość i pobłażliwość w stosunków do hierarchów kościelnych.
Przekonują, że „nie wszystkie postulaty Kościoła mają być akceptowane i realizowane przez władze publiczne", powołując się na zasadę neutralności światopoglądowej państwa zagwarantowanej w Konstytucji RP.

W ich przekonaniu ludzie Kościoła „balansują na granicy prawa lub wręcz przekraczają tę barierę w postaci wzywania do naruszania prawa, gróźb pod adresem osób rezygnujących z katechezy w szkole, zmuszania uczniów do uczestniczenia w obrzędach religijnych, domagania się przez szkoły ujawniania przez rodziców lub uczniów swojego światopoglądu, obrażania ludzi niewierzących w publicznych wypowiedziach duchownych czy nawet deprecjonowania najwyższych przedstawicieli władz państwowych".

Pod treścią listu podpisali się: Jerzy Brzeziński (psycholog), Dariusz Doliński (psycholog), Ewa Łętowska (prawnik), Edward Nęcka (psycholog), Stanisław Obirek (polonista), Henryk Olszewski (prawnik), Wiktor Osiatyński (prawnik), Janusz Reykowski (psycholog), Henryk Samsonowicz (historyk), Jan Strelau (psycholog), Jerzy Szacki (socjolog), Andrzej Walicki (filozof), Bogdan Wojciszke (psycholog), Jan Woleński (filozof), Mirosław Wyrzykowski (prawnik).
Autorzy tego żenującego apelu przedstawiają Kościół jako bandę religijnych zapaleńców, których działania sprowadzają się do blokowania „postępowych inicjatyw” i wmuszania innym własnych przekonań. Nie pozwólmy na to, by przesuwano kolejne granice i odsuwano katolików w naszym kraju od udziału w życiu publicznym.


ed/Gazeta Wyborcza