Były szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski uważa, że po incydencie oblania farbą rosyjskiego ambasadora w Warszawie Siergieja Andriejewa, bezpieczeństwo polskich dyplomatów w Rosji może być zagrożone.

„Należy się obawiać o bezpieczeństwo polskich dyplomatów” – stwierdził w rozmowie z dorzeczy.pl były minister spraw zagranicznych w rządzie premier Beaty Szydło.

Waszczykowski diagnozuje, że być może będziemy mieli do czynienia z sytuacją, w której „ambasador Rosji wróci do Moskwy w chwale bohatera i obrońcy Putina, a nasz ambasador zostanie wyrzucony jako ten, który ponosi winę za atak na ambasadora Rosji”.

Były szef MSZ przewiduje również, że wobec incydentu, jaki spotkał w Warszawie ambasadora Andriejewa w przypadku wyrzucenia polskiego ambasadora z Rosji „świat niestety nie stanie po naszej stronie”.

Witold Waszczykowski uważa, że incydent oblania farbą Siergieja Andriejewa w polskiej stolicy „to mogła być prowokacja samego ambasadora”. Były szef polskiej dyplomacji przypomniał, że od dawna postulował, iż należy Andriejewa odesłać do Moskwy.

Waszczykowski jest przekonany, że władze miasta Warszawy popełniły błąd wydając zgodę na happening, w efekcie którego rosyjski ambasador został oblany przez ukraińską działaczkę czerwoną farbą imitującą krew ukraińskich ofiar rosyjskich zbrodni wojennych.

„Myślę, że ktoś po stronie polskiej dał się wpuścić w pułapkę, bo to, że Rosjanie i sam ambasador będzie dążył do prowokacji, było oczywiste. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że on w końcu wywoła taką sytuację” – skonstatował Witold Waszczykowski.

 

ren/dorzeczy.pl