Tomasz Wandas, Fronda.pl: Minister Krzysztof Szczerski informuje, że prezydent Trump skłania się do wizyty w Polsce, która miałaby odbyć się 1 września by móc ogłosić wzmocnie sił amerykańskich na terenie naszego kraju. O czym to świadczy? Skąd takie wyprzedzenie w planach Białego Domu?

Witold Waszczykowski, minister spraw zagranicznych w latach 2015-2018: Biały Dom oficjalnie jeszcze o tym nie poinformował. Na chwilę obecną jest to założenie, na podstawie naszych źródeł wiemy, że prezydentowi Stanów Zjednoczonych zależy na wzmocnieniu obecności amerykańskich wojsk w Polsce, ponadto chciałby on wyraźnie zaznaczyć swoją obecność w naszym kraju z okazji osiemdziesięciolecia wybuchu II wojny światowej. Oficjalna decyzja w tej sprawie pojawi w przestrzeni publicznej około miesiąca przed 1 września, choć być może wcześniej Pentagon i Kongres podejmą decyzję o wzmocnieniu sił amerykańskich w Polsce.

Biały Dom już od pewnego czasu mobilizuje Pentagon do intensyfikacji rozmów z Polską. Czy to oznacza, że wolałby zawrzeć porozumienie z obecnym rządem przed wyborami do Sejmu? Czy Amerykanie zakładają, że w Polsce może dość do zmian władzy, z którą ciężko byłoby zawrzeć takie porozumienie? Jeśli nie to czy jest inny powód tej decyzji?

Głównym powodem jest agresywne i prowokacyjne zachowanie Rosjan. Na początku obserwowaliśmy to, co Rosjanie robili z Gruzją, teraz od pięciu lat widzimy co dzieje się z Ukrainą, rosyjskie prowokacje na Morzu Czarnym i Bałtyku nie ustają. Ponadto mamy bardzo duże prowokacyjne rosyjskie manewry wojskowe. W 2017 roku manewry „Zapad” objęły zachodnią Rosję i Białoruś, udział w tych ćwiczeniach brało 100 tysięcy żołnierzy rosyjskich i białoruskich. Dodatkowo ćwiczono nawet symulację ataku nuklearnego na Polskę. Później mieliśmy do czynienia z jeszcze większymi liczącymi 300 tysięcy żołnierzy manewrami „Wostok”, które odbywały się w azjatyckiej części Rosji. To wyraźne znaki, że trzeba byśmy zadbali o swoje bezpieczeństwo poprzez zwiększenie obecności żołnierzy amerykańskich na naszym terytorium.

Na ile jest prawdopodobne ze w tym roku 1 września w Polsce poza prezydentem USA pojawiliby się przywódcy Niemiec i Francji?

To, że pojawi się w Polsce prezydent Niemiec jest wysoce prawdopodobne dlatego, że są już wstępnie ustalenia mówiące o tym, że oboj prezydenci (prezydent Steinmeier oraz prezydent Duda) już o świcie mają pojawić się w Wieluniu. Warto przypomnieć, że Wieluń to pierwsze miasto (poza Westerplatte), które zostało zaatakowane już w nocy przez niemieckie lotnictwo wojskowe. Natomiast nie jestem pewien co do przyjazdu prezydenta Francji, gdyż od wielu miesięcy ma on wewnętrze kłopoty i być może nie dotrwa na tym stanowisku do 1 września.

Co na to Putin, który zaproszony nie zostanie? Czy będzie chciał się zrewanżować?

Nie wiem o jakim rewanżu pan mówi, Rosja nie brała udziału 1 września w żadnych działaniach wojskowych. Natomiast wcześniej swoimi działaniami dyplomatycznymi (choćby podpisując pakt Ribbentrop-Mołotow) zachęcała wręcz Niemców do agresji na Polskę i 12 września przyłączyła się do tej agresji. Rosja przez długi czas była sprzymierzeniem hitlerowskich Niemiec prowadząc wojnę także i wobec Finlandii. Dla Rosji wielka wojna ojczyźniana zaczęła się dopiero w czerwca 1941 roku, kiedy Hitler na nią napadł, do tego czasu (jeszcze w noc napaści hitlerowskiej na Związek Radziecki!) dostarczała Niemcom hitlerowskim surowce, żywność i inne towary.

Dzisiaj trudno byłoby zaprosić Rosję, choć był już ten precedens, że 1 września 2009 roku Putin był w Gdańsku na Westerplatte. Natomiast, wtedy był w Polsce inny rząd, który miał do Rosji inne podejście, które nie zaowocowało żadnemu zbliżeniu polsko-rosyjskiemu w następnych latach.

Rzeczpospolita informuje, że prezydent USA mógłby też tego dnia złożyć deklarację w sprawie zniesienia wiz dla Polaków. I to mimo że rok rozliczeniowy w USA kończy się dopiero 30 września – wtedy będzie wiadomo, ilu naszym rodakom odmówiono wiz (odsetek ten musi spaść poniżej 3 proc.). jeśli te informacje się potwierdzą to o czym miałoby to świadczyć? Co oznaczałoby to dla nas Polaków?

Poza pewnym symbolem nie oznaczałoby to nic istotnego, dlatego, że Polacy mogą w tej chwili ubiegać się o wizy, olbrzymia większość Polaków dostaje wielokrotnie i wieloletnie wizy, niewielki procent jest odsyłana bez wiz. Zniesienie wiz oznaczałoby natomiast zniesienie opłat, które nie są małe (około 500zł), co byłoby materialną ulgą dla Polaków chcących wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Warto jednak podkreślić, że główna fala chęci wylotu do Stanów Zjednoczonych przeszła z momentem wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku. To wydarzenie będzie miało zatem wymiar bardziej symboliczny, nie jest to kluczowa sprawa w relacjach polsko-amerykańskich, choć jest to coś na co Polacy długo czekają – przez lata było to uznawane jako restrykcja upokarzająca Polaków, którzy byli i są długoletnim oraz wiernym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych.

Dziękuję za rozmowę.