W tym roku szpica NATO będzie prowadziła ćwiczenia w Polsce. Czy te szkolenia wzmocnia nasz potencjał militarny?

Czekamy na luty, bo to w lutym mają zostać podjęte ostateczne decyzje dotyczące tego, jakie oddziały, jakich specjalności wojskowych i z jakich państw będą brały udział w tych szkoleniach, gdzie będą stacjonować i jakie będą ich zadania. Aby ocenić, czy te manewry przyczynia się w jakiś sposób do poprawy bezpieczeństwa Polski, musimy znać więcej szczegółów na temat powstania tej szpicy i jej charakteru.

Działania wojsk natowskich na naszym terytorium to dla Rosjan sygnał, że Polska mobilizuje się w obronie przed ewentualną agresją?

Pod względem możliwości operacyjnych szpica nie stanowi żadnego zagrożenia dla Rosjan, bo te 5 tys, żołnierzy, którzy mają stacjonować w rejonie od Bałtyku przez Morze Czarne, po Bałkany, to jest kropla w morzu potrzeb, to są siły w zasadzie porządkowe, które mogą bronić Braniewa, a nie jakiegoś istotnego odcinka. Te siły mogą być wykorzystane tylko w sytuacjach, gdyby Rosjanie chcieli powtórzyć manewr krymski, gdyby gdzieś na jakimś małym obszarze w okolicach np. jakiegoś miasta estońskiego zaczęły pojawiać się zielone ludziki. Wtedy taka kilkutysięczna siła może przeciwstawić się rosyjskiej operacji na mała skale.

Czy zagrożenie atakiem na Polskę, przed którym przestrzega gen. Stanisław Koziej wydaje się obecnie realne?

W najbliższym czasie atak z użyciem dużych formacji wojskowych wydaje się mało prawdopodobny. Natomiast istnieje możliwość wywoływania incydentów granicznych, przenikania jakichś grup na teren Polski, aż po działalność sabotażową, podszywanie się np. pod fundamentalistów muzułmańskich. Tego typu działalność sabotażowa jest możliwa, po to, by Polskę destabilizować i tworzyć atmosferę napięcia.

Rozm. ed