Polska zaprosiła na obchody 80 rocznicy wybuchu II wojny światowej Aleksandra Łukaszenkę, a nie zaprosiła Władimira Putina.

Rosja póki co nie zrobiła z faktu, iż prezydent Rosji nie został zaproszony wielkiej awantury, co znaczy tyle, że zrobi z tego wielką awanturę, ale bliżej września.

Obawiam się, że brak zaproszenia dla Władimira Putina, niezależnie od faktu, iż rozumiem motywacje (chodzi o wojnę na Ukrainie, a nie o 17 września, bo gdyby chodziło o ów drugi fakt to nie należałoby zapraszać również przywódców Niemiec) ma dwie wady. Po pierwsze wątpliwe jest, by nasi zachodni sojusznicy podzielali nasz tok myślenia i jestem przekonany, że ambasadorowie Rosji już teraz czynią starania, by poziom reprezentacji np. Francji był niższy niż my byśmy tego chcieli.

Dla A. Łukaszenki przyjazd na Westerplatte w sytuacji, gdy zaproszenia nie dostał W. Putin też będzie bardzo trudny. Nic specjalnie nie zyskując (wizyta nie ma mieć charakteru bilateralnego, a ponadto Polska niczego tak naprawdę Białorusi nie ma do zaoferowania) narazi się Rosji, od której realnie jest coraz bardziej uzależniony.

Nie mogę oczywiście na tym etapie wykluczyć, iż A. Łukaszenka przyjedzie, ale jestem przekonany, że prawdopodobieństwo jego przyjazdu zostało brakiem zaproszenia dla Rosji dość zasadniczo zmniejszone.

Witold Jurasz

źródło: facebook