Miałem zawsze poczucie głębokiego absurdu i krzyczącej niesprawiedliwości, gdy kolejni premierzy przyznawali renty specjalne np. wdowom po górnikach, którzy ginęli w większych katastrofach górniczych. Oto bowiem wdowa po górniku, który zginał wraz z kilkoma kolegami rentę dostawała, a wdowa po górniku, który zginał w pojedynkę renty nie dostawała. O pierwszej bowiem katastrofie słyszała cała Polska, a o drugiej niemal nikt. Renty specjalne były więc jedynie narzędziem PR'u. Dziś jednak, słysząc, że premier przyznał rentę specjalną Tomaszowi Komendzie, który będąc niewinnym spędził 18 lat w więzieniu uważam, że premier przyznał rentę specjalną dokładnie w tym przypadku, dla którego w ogóle renty specjalne powstały. Dobra decyzja. Państwo przy ich pomocy naprawia otóż krzywdy, które w imieniu państwa wyrządzono.

Dodałbym tylko nieco złośliwie, że znam pułkownika Agencji Wywiadu, który za PRL najpierw uczył się w Kiejkutach, potem 2 lata pracował nie kierunku niemieckim przy czym opozycją nigdy się nie zajmował, po PRL całe życie pracował na kierunku wschodnim realizując operacje również wspólnie z sojusznikami z CIA i BND, a teraz emeryturę obniżono mu do takiego samego poziomu jak stalinowskim śledczym, którzy torturowali mojego Dziadka. I nijak sprawiedliwe to nie jest. Szkoda, że nie mogę więc powiedzieć, że obecna władza naprawia niesprawiedliwości, bo niestety w wypadku p. Komendy byłoby to prawdą, a w wypadku mojego znajomego nie - w jego wypadku bowiem władza krzywdę wyrządza.

Witold Jurasz