Tomasz Wandas, Fronda.pl: Co sądzi Pan o zmianach jakie wprowadził w rządzie premier Mateusz Morawiecki?

Witold Jurasz: Uważam, że idą one w pozytywnym kierunku. Budowa czegokolwiek w polityce oparta wyłącznie o najbardziej radyklany elektorat zawsze – w dłuższej perspektywie -  skazana jest na porażkę.

Co ma Pan konkretnie na myśli?

Wszyscy wielcy przywódcy, którzy w dłuższej perspektywie byli w stanie przekształcać swoje kraje dbali również o centrowy elektorat. PiS do tej pory sprawiał wrażenie, że taki elektorat jest zbędny, sondaże przyznawały mu rację, jednak trzeba pamiętać, że i one nie są wieczne.

Czy zatem zamiany kadrowe są sygnałem, że czeka nas zmiana kursu rządu na bardziej umiarkowany?

W jakimś wymiarze na pewno, ale też dopiero czas pokaże jak będzie i czy zmiany kadrowe pociągną za sobą zmianę kursu na bardziej umiarkowany. Rząd – owszem - sprawia wrażenie bardziej technokratycznego, natomiast sama partia rządząca jest w znacznym stopniu zradykalizowana. W mojej opinii przeświadczenie, że zwolennicy partii chcą wyłącznie permanentnej rewolucji jest jednak w mojej ocenie błędne, tak samo jak błędne jest przeświadczenie, że radykałowie są w stanie zagrozić PiSowi – nie są w stanie, dlatego nie rozumiem skąd była przed nimi tak wielka obawa.

Sprawa dymisji szefa MON budzi niemałe emocje. Czy trzeba było usunąć tak silnego ministra?

W mojej opinii trzeba było, dlatego, że zachowanie ministra Macierewicza w stosunku do prezydenta Andrzeja Dudy było już nie tyle co obraźliwie, co wprost chamskie. Po drugie, jak jest się antykomunistą to nie można równocześnie stosować bolszewickich metod, a to co było robione w stosunku do generała Kraszewskiego, ale i w stosunku do byłych szefów służb wojskowych – były to metody rodem z innej epoki. Chciałbym tutaj zaznaczyć, że te same metody stosowały poprzednie rządy, co słusznie było krytykowane. Tylko, że jak się coś krytykuje to potem nie można robić tego samego. Wreszcie, sprawą najważniejszą jest to, iż jak spojrzy się na program „Wisła” czyli program obrony przeciwlotniczej, czy jak się spojrzy na program śmigłowcowy to trudno mówić o jakichkolwiek sukcesach.

Czy dobrze rozumiem, że pańskim zdaniem MON przez ostatnie dwa lata nie odniosło żadnego sukcesu?!

Największym zakupem MONu w minionym roku był zakup samolotów pasażerskich dla przewozu osób VIP, a przy pomocy samolotów pasażerskich o ile wiem nie zabija się wroga. Faktyczne wyhamowanie procesu modernizacji sił zbrojnych obciąża konto ministra Macierewicza. W polskiej armii nie tylko nie można odnotować skokowego wzrostu bojowości, ale trudno w ogóle wskazać jakiekolwiek zdolności bojowe, które armia polska ma dziś, a których nie miała powiedzmy dwa lata temu. Gdy idzie o kwestię smoleńską, to minister Macierewicz zamiast skupić się na fakcie, że rząd Donalda Tuska de facto nie przeprowadził śledztwa, skompromitował własne śledztwo. W związku z tym sprawa Smoleńska nie jest argumentem na rzecz ministra, tylko przeciw ministrowi.

Natomiast jedno trzeba zapisać na plus panu Antoniemu Macierewiczowi - był to otóż konsekwentnie najbardziej proukraiński minister w rządzie obozu prawicy.

Moim zdaniem można byłoby bez wątpienia przytoczyć więcej sukcesów, jak budowa WOT czy wskrzeszenie ducha patriotycznego w armii - ale zostawmy już ministra Macierewicza. Wiele osób uważa, że prezydent Andrzej Duda miał zbyt duży wpływ na zmiany w rządzie. Zgadza się Pan z taką oceną?

Sugerowałbym tym osobom, aby przeczytały Konstytucję i odnotowały fakt, że prezydent jest głową państwa. A poza tym, jeśli komuś decyzja się nie podoba, to niech ma odwagę krytykować za nią również premiera i prezesa PiS.

Czyli krytyka prezydenta jest zbędna?

Gdyby prezydent Duda był krytykowany, to jeszcze mógłbym to zrozumieć, natomiast w momencie, kiedy czytam bełkot o tym, że prezydent stanął po stronie WSI, o tym, że prezydent jest zdrajcą, to znaczy się, że mamy do czynienia nie ze zwolennikami ministra Macierewicza, a z jego psychofanami. Podejmowanie dyskusji z ludźmi zaburzonymi nie ma najmniejszego sensu.

Bardzo ostre słowa, nie wiem, czy nie za ostre... W każdym razie jedni ministrowie mogli się nie sprawdzić, dlatego zostali zdymisjonowani. Natomiast o czym świadczy fakt, że niektórzy spośród tych ministrów z jednej strony zostali zdymisjonowani, a z drugiej mianowani na szefów innych resortów?

Jest to roszada, która jest zwykłą procedurą w ramach ekipy rządzącej. Z drugiej strony można to też interpretować jako w pewnym sensie krótką ławkę kadrową, ale nie widzę w tym nic sensacyjnego.

Wielu zastanawia się też jak na arenie międzynarodowej poradzi sobie nowy szef MSZ, pan minister Czaputowicz. Co powinno go odróżniać od byłego ministra spraw zagranicznych pana Witolda Waszczykowskiego?

Z pewnością pan minister Czaputowicz jest człowiekiem bardziej ostrożnym. Sam ten fakt już będzie jego atutem. Jego atutem będzie też to, że nie jest on „zużyty” medialnie. Równocześnie jednak warto ocenić sprawiedliwie byłego ministra któremu nie przypisywałbym nadmiernie dużo win, dlatego, że pan minister niezależnie od nieszczęśliwych wypowiedzi do których miał skłonność, nie był autorem fundamentalnych przyczyn sporu na linii Warszawa-Komisja Europejska, czy też Warszawa-Berlin i Paryż.

Pojawiają się opinie, że Jacek Czaputowicz został wybrany tylko po to, aby przytakiwać prezydentowi, który ma mieć znaczne więcej do powiedzenia w sprawach międzynarodowych. Czy myśli Pan, że coś w tym jest, jeśli by tak faktycznie miało być, to czy ministrem spraw zagranicznych nie zostałby prof. Szczerski?

Od dawna wiadomo, że zdaniem Jarosława Kaczyńskiego Pałac Prezydencki ma odgrywać dużą rolę w polityce zagranicznej.  Swoją drogą wynika to także z Konstytucji RP.  Polityka zagraniczna będzie kształtować się w czworokącie Kancelaria Prezydenta – Kancelaria Premiera – MSZ - paski w TVP Info. Niestety te ostatnie będą najważniejsze.

Na ile wzrośnie siła premiera po rekonstrukcji i jak będą teraz wyglądały relacje rząd- prezydent?

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Nie jestem wróżką.

Dziękuję za rozmowę.