„Propaganda Rosji ma dziś jasny cel – usiłuje powiązać polską pamięć o Kresach (fundamentalny komponent naszej narodowej tożsamości) z nienawiścią do współczesnej Ukrainy oraz poparciem dla imperialnej polityki rosyjskiej” – pisze Dawid Wildstein na łamach „Gazety Polskiej”.

Podkreśla, że dużym problemem stały się dziś „zastępy etatowych pracowników działających w sieci, w tysiącach komentarzy siejących putinowską propagandę”. Dochodzą do tego „prawicowe” środowiska, które „z nienawiści do Ukrainy i podlizywania się Rosji uczyniły swoją rację bytu”. Putinowska propaganda, pełna nienawiści do Ukraińców, jest szerzona na rozmaitych portalach.

„Elementem rosyjskiej propagandy podszywającej się pod „walkę o pamięć o Kresach” jest kompletne pomijanie zbrodni dokonanych przez Rosję na Polakach. Nie bagatelizując w żadnym wypadku rzezi wołyńskiej, warto pamiętać, że zginęło w niej 50–120 tys. Polaków i kilkanaście tysięcy Ukraińców, którzy usiłowali pomóc mordowanym. Tymczasem Rosja ma na sumieniu miliony Polaków. Więcej – to Rosja, a nie Ukraina, od wieków była zagrożeniem dla naszej tożsamości i naszej państwowości. Inaczej jest w pseudokresowej propagandzie” – pisze Wildstein. Wyjaśnia, że w tej wersji rzeczywistości „wróg jest jeden – są nim Ukraińcy, Rosja zaś jest sprzymierzeńcem”.

Wildstein wskazuje, że czytelnik portalu Kresy.pl lub słuchacz różnych „kresowych ekspertów” może odnieść wrażenie, że liczy się tylko rzeź wołyńska i działające wciąż banderowskie bojówki, a współczesna Ukraina nie ma znaczenia. Publicysta dodaje, że ta „radykalna pamięć” dotyczy tylko Ukrainy, bo o zbrodniach Rosji ci sami pamięci już nie pamiętają.

Wildstein pisze wprost, że zbrodnie Bandery trzeba potępić i z nimi walczyć. Nie znaczy to jednak, że „należy walczyć z narodem ukraińskim i nie widzieć, jak różny jest on  od naszych ‘rosyjskich braci’”. Przypomina, że poparcie dla nacjonalistów jest na Ukrainie marginalne – w wyborach prezydenckich zdobyli ok. 3 proc. głosów. Wreszcie Wildstein pisze wprost: ten, kto chce postawić Polaków przed alternatywą „poparcie dla walki Ukrainy z Rosją albo pamięć o Kresach” to „agent albo pożyteczny idiota”.

„Gdy tylko usłyszycie sugestie, że pamięć o Kresach z konieczności implikuje poparcie dla Donieckiej Republiki Ludowej i terrorystów Putina, gdy przeczytacie, że Kresowiakiem jest ten, kto powtarza brednie o wojnie domowej na Ukrainie i popiera Rosję w jej działaniach, gdy ktoś będzie was przekonywał, że groźniejszy jest wiecznie żywy Bandera niż Putin odwołujący się do Stalina – możecie być pewni, że macie do czynienia z prorosyjskim pożytecznym idiotą bądź agentem. Musimy odebrać takim ludziom prawo do mówienia o Kresach. Właśnie dlatego, że pamięć o Kresach i o Wołyniu szanujemy i chcemy, aby ona trwała” – kończy Wildstein.

Cały tekst można przeczytać w numerze "Gazety Polskiej" z 3 września. 

bjad/niezalezna.pl