Bronisław Wildstein jest przekonany, że 4. czerwca ma swoją wielką wagę. Polacy odrzucili wówczas komunizm i to w sposób absolutny. Byłoby wszakże lepiej, gdyby świętem państwowym uczynić 31. sierpnia, kiedy zaistniała oficjalnie "Solidarność".

 

"Jeżeli chodzi o to obalanie, to ja muszę szczerze powiedzieć, że dobrze by było, żebyśmy bardziej obalili wtedy i żeby może nie całkiem te rewolwery Gary'emu Cooperowi zabrano, bo to - przypominam, że na tym plakacie był ten szeryf z "W samo południe"... Samotny szeryf, który rozwala tych bandytów. A na tym plakacie odebrano mu te rewolwery już, idzie bez rewolwerów. W każdym razie to były pierwsze wybory nie w pełni wolne, na 35 proc. miejsc do znaczące Sejmu i 100 proc. do nieznaczące Senatu, ale okazały się one dużo bardziej znaczące niż się wydawało. Bo to było totalne odrzucenie komunizmu przez Polaków" - powiedział Wildstein w rozmowie z radiem RMF FM.

"I to było najważniejsze, to zupełnie zmieniło układ. Nikt nie wiedział, że tak druzgoczące będzie zwycięstwo Solidarności" - dodał.

Pytany, czy 4. czerwca powinien być świętem pańswowym, powiedział: "Dla mnie zdecydowanie bardziej 31 sierpnia. 31 sierpnia zaistniała oficjalnie Solidarność - nie nazywała się wtedy jeszcze: Solidarność, ale de facto zaistniała. I to było ważniejsze, ponieważ nie byłoby 4 czerwca bez tamtej daty".

bsw/rmf24.pl